Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Demokracja z ducha wiary

U podłoża „prawa do samorządu” legła założycielska idea świata nowoczesnego – równość.

Demokracja to dziwny ustrój. Składa się z paradoksów i wyrafinowanych ideałów, których masy ani znać, ani praktykować nie mogą. Zupełnie jak w teologii! Jeśli mimo to masy w jakiś sposób akceptują demokrację, to z powodu analogii do religii, której demokracja wydaje się swego rodzaju innowacyjnym derywatem. Czy upadek religii pociągnie za sobą upadek demokracji? Wielu się tego obawia.

Nowoczesna demokracja ustanawia nowe prawo moralne: prawo do samorządu. Nic o nas bez nas! Skoro należę do wspólnoty potrzebującej rządu, mam prawo nią współrządzić, czyli współdecydować o sprawach, które są również moimi sprawami. Tymczasem rządzenie na tym właśnie polega, że ktoś wydaje rozkazy, a ktoś inny ich słucha. W małej grupie można podejmować decyzje kolektywnie; w skali całego społeczeństwa to fikcja. Spróbujcie tylko wytłumaczyć człowiekowi, któremu w szkole nie wtłoczono do głowy demokratycznych imponderabiliów, że można jednocześnie rządzić i być rządzonym. To całkiem jak z tym Bogiem jedynym, co to jednak jest w trzech osobach. Dla postronnych to sprzeczność – dla wychowanych od dziecka w wierze chrześcijańskiej to „tajemnica”.

U podłoża „prawa do samorządu” legła założycielska idea świata nowoczesnego – równość. Dostarcza ona moralnego usprawiedliwienia dla resentymentu odczuwanego w stosunku do każdego, kto chciałby się wywyższać. Godni pogardy są jedynie ci, którzy sami pogardzają; niżsi są jedynie ci pozornie wyżsi. Takie jest dziedzictwo ludowych rewolucji społeczno-religijnych sprzed dwóch tysięcy lat oraz tych nowożytnych. Skoro więc wszyscy mamy być równi, to nierówność rządzących i rządzonych powinna zostać przez demokrację zaprzeczona, a przynajmniej zrelatywizowana. Ty rządzisz mną, ale wcale nie jesteś lepszy, bo to ja cię wybrałem i mogę cię odwołać.

Polityka 31.2017 (3121) z dnia 01.08.2017; Felietony; s. 96
Reklama