Bardzo lubię określenie dobrego wojaka Szwejka, iż ktoś „zbałwaniał do kwadratu”. Ostatnio miałem tego znakomity przykład w telewizji, w której paru panów zastanawiało się, czyby w „Mazurku Dąbrowskiego” nie zmienić Bonapartego na Jana III Sobieskiego. „Dał nam przykład Jan Sobieski/Jak zwyciężać mamy”. Bo przecież Napoleon to obcokrajowiec, żabojad etc.
Tymczasem z „Mazurkiem”, jak zresztą z hymnami wielu państw, sprawy są mocno pokomplikowane. Już w pierwszej zwrotce trzy niezgodności z tekstem Józefa Wybickiego: „Jeszcze Polska nie zginęła” – w oryginale „nie umarła”. „Co nam obca przemoc wzięła” – w oryginale „co nam obca moc wydarła”, wreszcie „szablą odbierzemy” – w oryginale „szablą odbijemy”. Jeśli chodzi o zwrotkę drugą, to czas przemarszu Legionów Polskich we Włoszech wyniósł, bagatela, dziewięć lat. Ale dobrze, nie chodzi o trwanie, tylko o wynik ostateczny. Można się z tym zgodzić. Gorzej ze strofą czwartą, u Wybickiego – trzecią, w której pojawia się nasz nieszczęsny Bonaparte. Zostawmy go jednak na boku. W owych czasach z Włoch do Polski podróżowało się albo przez Wiedeń i Kraków, albo Monachium, Pragę, Wrocław. W obu przypadkach Warta jest tu całkiem nie po drodze. Co gorsza, hymn wymienia najpierw Wisłę, potem Wartę, z czego jasno wynika, że Legiony musiałyby iść... ze wschodu. Odwrócenie kolejności rzek wyrzuciłoby nas również na wschód, bo przejście Wisły oznaczałoby zostawienie z tyłu choćby Krakowa i Warszawy... Najgorszy jednak galimatias w strofie czwartej (trzeciej). Przytoczmy w całości:
Jak Czarniecki do Poznania
Po szwedzkim zaborze,
Dla ojczyzny ratowania
Wrócim się przez morze.