Stabilne poparcie dla PiS przypisywane jest polityce socjalnej rządu, szczególnie programowi 500+. Jednak wdzięczność wyborców jest krótka, a partia rządząca rozbudziła aspiracje, których nie będzie w stanie zaspokoić. Nadchodzi burzliwa jesień, która będzie testem stabilności poparcia dla PiS. Zwykle dwulecie rządów to moment, gdy wyborcy zaczynają dużo krytyczniej oceniać władzę. Wyczerpuje się początkowy kredyt zaufania i efekt nowości. Można już też ocenić decyzje i działania polityków. Rząd próbuje zapobiec spodziewanemu spadkowi poparcia tą samą metodą co zwykle: obietnicą nowych świadczeń. Przygotowywany jest program emerytura+. Ale czy jego efekty zrównoważą głośne protesty wielu grup społecznych, to wątpliwe.
Politycy i komentatorzy bliscy PiS podkreślają, że partia Kaczyńskiego dobrze zdiagnozowała oczekiwania społeczne, wychodzi im naprzeciw, co doceniają wyborcy. Zakłada się tu jednak automatyzm: oczekiwanie społeczne – realizacja obietnic – utrzymanie poparcia. Czy jednak tego typu polityka nie wzbudzi kolejnych żądań zamiast wdzięczności dla rządzących? Część osób już straci pieniądze z 500+, ponieważ dzieci skończą 18 lat. Inni będą pytać o podwyżki płac i świadczeń, zakładając, że im też należą się dodatkowe pieniądze. Bo skoro gospodarka tak dobrze się rozwija, jak to podkreślają rządzący, to wszyscy powinni korzystać z owoców tego wzrostu.
To, że rząd swoją retoryką rozbudza oczekiwania, które trudno będzie zaspokoić, potwierdzają najnowsze badanie CBOS o postrzeganiu nierówności. Obecna retoryka „dobrej zmiany” jest kontynuacją hasła z wyborów w 2007 r., gdzie „Polska socjalna” była przeciwstawiona „Polsce liberalnej”. Obecnie PiS realizuje zaprojektowaną przez siebie politykę mającą na celu zmniejszenie różnic materialnych.