Polska została zamieniona w pole rozbiórki. Trwa rewolucja, ale wysiłek PiS poszedł przede wszystkim w gruzowanie tego, co zastali, gdy doszli do władzy. Nowych inicjatyw, które zostawią trwały ślad po rządzie PiS, jest niewiele. Na półmetku nadal słyszymy głównie o tym, co cofnięto, odwrócono, obsadzono swoimi ludźmi.
Tymczasem opozycja przygotowuje już plan, który można określić jako „Krajobraz po bitwie”. Trwa dyskusja w PO i Nowoczesnej, jak po (zakładanej, spodziewanej) przegranej PiS przywrócić demokratyczny porządek i instytucje. PO proponuje jednym Aktem Odnowy Demokracji, czyli dużą ustawą, przywrócenie niezależności TK, sądów, prokuratury i mediów. Nie będzie to jednak łatwe, ponieważ nie wystarczy powrót do tego, co było. Wiele instytucji i rozwiązań trzeba będzie określić od nowa, tak by były sprawniejsze, bardziej odporne na polityczne wpływy i bardziej transparentne. Najtrudniej jednak będzie zdobyć zaufanie społeczne do państwa i grup pracujących w tak zwanych zawodach zaufania publicznego. Niszczenie porządku demokratycznego odbywa się bowiem jednocześnie na kilku poziomach. Szkielet prawny i swobody obywatelskie to jedno, a atakowanie tzw. elit, czyli osób myślących inaczej, to drugie. Dodajmy, że do elit może być zaliczony każdy, kogo wskażą przywódcy PiS (choćby młodzi lekarze), i wtedy, niby z automatu politycznego, otrzymuje piętno podejrzanego, gorszego Polaka.
Rząd, chwaląc się spełnieniem obietnic wyborczych, podkreśla, że dzięki PiS wzrosło zaufanie społeczne. „Przywracając wiek emerytalny, przywracamy zaufanie do państwa i polityki. Nie tylko do polityków PiS” – oświadczyła minister Rafalska. Nie sądzę, żeby to nastąpiło, ponieważ PiS podejmuje wiele działań podważających wzajemne zaufanie ludzi do siebie i do państwa.