Kraj

Trzy muszkieterki

Ryzyko nie polega na tym, czy starczy jej do pierwszego, tylko czy mąż jej nie zabije.

Podział na My i Oni jest wciąż aktualny. My jesteśmy uciemiężeni, ubodzy, prawi i sprawiedliwi. Mamy zawsze pod górkę, wiatr nam w oczy wieje i choćbyśmy się bardzo starali, to nic nam nie wyjdzie, bo nie jesteśmy elitą. Oni, ta elita (zamiennie na: świnie przy korycie, grupa trzymająca władzę, kasta) wszystko pokradli, nachapali się na bliżej niesprecyzowanych kombinacjach góry szmalu. Teraz pokazują nam, biedakom, gdzie raki zimują. Populistyczne zawodzenie rozwija się zwykle w kierunkach polaryzacji, a nie integracji.

Od jakiegoś czasu elity (czytaj: rządzący) lubią bawić się w grę „jesteśmy ubodzy”. Przeciwników politycznych określają mianem „oderwanych od realiów”. Być oderwanym jest obelgą – sugeruje, że nie mamy świadomości problemów tak zwanych zwykłych ludzi. Szary Kowalski to mityczna postać-straszak. Kto go nie zna osobiście i nie robi z nim zakupów w Biedronce, wydając ostatnie grosiki z emerytury, ten nie zna życia. Tak, należy wiedzieć, jak żyją w kraju różne warstwy społeczne. Tyle że akurat większość posłów nie ma o tym pojęcia. Ta egzotyzacja biedy przypomina zabawę rodem z „Azja Express”.

Towarzysz Gomułka byłby z nas dumny: jego sposób na dzielenie i wykluczanie („ludu pracujący miasta i wsi”) ma wreszcie swoją reaktywację. I to masową. Pyszczy się na „elity”, a pojęcie „celebryta” staje się workiem, do którego wrzuca się koty coraz to różniejszych maści: postaci widoczne w mediach i polityków. Ludzi, którzy umieją złożyć zdanie w porządku obowiązującym w rodzimej składni (z pisarskiego obowiązku przypominamy: podmiot, orzeczenie, okolicznik, dopełnienie). A nawet literatów, choć ci w kwestii finansowej plasują się w okolicy pośredniaka i w tym sensie są w realiach zanurzeni wyjątkowo głęboko.

Polityka 45.2017 (3135) z dnia 07.11.2017; Felietony; s. 103
Reklama