Sylwia Chutnik; Grażyna Plebanek
7 listopada 2017
Trzy muszkieterki
Ryzyko nie polega na tym, czy starczy jej do pierwszego, tylko czy mąż jej nie zabije.
Podział na My i Oni jest wciąż aktualny. My jesteśmy uciemiężeni, ubodzy, prawi i sprawiedliwi. Mamy zawsze pod górkę, wiatr nam w oczy wieje i choćbyśmy się bardzo starali, to nic nam nie wyjdzie, bo nie jesteśmy elitą. Oni, ta elita (zamiennie na: świnie przy korycie, grupa trzymająca władzę, kasta) wszystko pokradli, nachapali się na bliżej niesprecyzowanych kombinacjach góry szmalu. Teraz pokazują nam, biedakom, gdzie raki zimują. Populistyczne zawodzenie rozwija się zwykle w kierunkach polaryzacji, a nie integracji.
Podział na My i Oni jest wciąż aktualny. My jesteśmy uciemiężeni, ubodzy, prawi i sprawiedliwi. Mamy zawsze pod górkę, wiatr nam w oczy wieje i choćbyśmy się bardzo starali, to nic nam nie wyjdzie, bo nie jesteśmy elitą. Oni, ta elita (zamiennie na: świnie przy korycie, grupa trzymająca władzę, kasta) wszystko pokradli, nachapali się na bliżej niesprecyzowanych kombinacjach góry szmalu. Teraz pokazują nam, biedakom, gdzie raki zimują. Populistyczne zawodzenie rozwija się zwykle w kierunkach polaryzacji, a nie integracji. Od jakiegoś czasu elity (czytaj: rządzący) lubią bawić się w grę „jesteśmy ubodzy”. Przeciwników politycznych określają mianem „oderwanych od realiów”. Być oderwanym jest obelgą – sugeruje, że nie mamy świadomości problemów tak zwanych zwykłych ludzi. Szary Kowalski to mityczna postać-straszak. Kto go nie zna osobiście i nie robi z nim zakupów w Biedronce, wydając ostatnie grosiki z emerytury, ten nie zna życia. Tak, należy wiedzieć, jak żyją w kraju różne warstwy społeczne. Tyle że akurat większość posłów nie ma o tym pojęcia. Ta egzotyzacja biedy przypomina zabawę rodem z „Azja Express”. Towarzysz Gomułka byłby z nas dumny: jego sposób na dzielenie i wykluczanie („ludu pracujący miasta i wsi”) ma wreszcie swoją reaktywację. I to masową. Pyszczy się na „elity”, a pojęcie „celebryta” staje się workiem, do którego wrzuca się koty coraz to różniejszych maści: postaci widoczne w mediach i polityków. Ludzi, którzy umieją złożyć zdanie w porządku obowiązującym w rodzimej składni (z pisarskiego obowiązku przypominamy: podmiot, orzeczenie, okolicznik, dopełnienie). A nawet literatów, choć ci w kwestii finansowej plasują się w okolicy pośredniaka i w tym sensie są w realiach zanurzeni wyjątkowo głęboko. Ponieważ jednak wypowiadają się publicznie uczesani i w czystych strojach, automatycznie wciskani są do szufladki z napisem „elita”, a nawet „celebryta” w sensie nacechowanym negatywnie. Na pewno nie znają się na naszych problemach, jeżdżą limuzynami i nas okradają! Ale nie ma co się prześcigać w byciu biednym, chociaż to ulubiony sport ludzkości, a Polacy w nim przodują. Nas ciekawią mityczne „realia”. Co w nich takiego, że są tak użyteczne w innym sporcie – wykluczaniu? Co należy mieć, czy czego nie mieć, żeby móc być zaliczonym do tych, którzy są w nich zanurzeni? Czy czasem nie jest tak, że ci, którzy obrzucają wyzwiskiem o oderwaniu, nie plasują się sami w roli elity? Nasza odpowiedź – i nie przepraszamy niniejszym za to uproszczenie – jest następująca: każdy ma swoje realia. Mogłybyśmy się długo rozwodzić na temat tego, ile pisarka musi pokonać kilometrów przegrzanym wagonem PKP czy ściskać się w puszce samolotu tanich linii w drodze na spotkania autorskie, żeby wyciągnąć połowę średniej krajowej. Wolimy widzieć jasne strony skrzeczącej rzeczywistości, jak choćby tę, że właśnie koleżanka po piórze zainspirowała nas do przekucia słowa „realia” z wykluczającego na zapraszający. Powieść „Wielkie, małe kłamstwa” autorstwa Liane Moriarty została zekranizowana, a w serialu pod tym samym tytułem zagrały m.in. Nicole Kidman i Reese Whiterspoon. Książka opowiada o losach kilku kobiet, które na pierwszy rzut oka wygrały los na życiowej loterii. Są bogate, piękne, kochane. Można by powiedzieć, że jedna z bohaterek, Jane, „zna realia”, bo jest samotną matką, żyje z synem od pierwszego do pierwszego. Nie zamyka jej to w getcie „biedności”. Zaprzyjaźnia się z Madeline, której teraz powodzi się lepiej, ale która kilka lat temu też była kobietą porzuconą przez niefrasobliwego męża, samotną matką. Pytanie, czemu do tych muszkieterek dołączyła trzecia, piękna Celeste, żona przystojnego bogacza, matka uroczych bliźniaków? Czyż
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.