Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nie-porozumienie

Tydzień w polityce

Nowa partia Jarosława Gowina ma wnieść do obozu władzy tradycyjne wartości konserwatywne. Problem w tym, że to, jak PiS pojmuje państwo i politykę, nie ma z konserwatyzmem nic wspólnego. A Gowin jest od PiS całkowicie zależny.

Kongres Polski Razem Jarosława Gowina był reklamowany jako ważne wydarzenie. Miał przynieść istotne poszerzenie obozu rządzącego o nowe środowiska i przekształcenie się partii wicepremiera w nową, wyraźnie silniejszą i bardziej różnorodną formację. Na kongresie zmieniła się nazwa partii. Polska Razem przekształciła się w Porozumienie, ale nowej jakości politycznej nie sposób się dopatrzyć. Trudno uznać za sukces Jarosława Gowina pozyskanie dwojga zagubionych posłów czy obecność na kongresie trzech prezydentów miast, którzy już od dłuższego czasu orbitowali wokół obozu „dobrej zmiany”.

Gdybym nie wiedział, co dzieje się w naszym kraju, kanon wartości ideowych przywołanych w przemówieniach Jarosława Gowina przyjąłbym z satysfakcją. Są to wartości konserwatywne, które są mi bliskie. Gowin wierzy lub udaje, że wierzy, że są one realizowane pod rządami Prawa i Sprawiedliwości i nie chce dostrzec istoty programu Jarosława Kaczyńskiego.

To prawda, że niektóre wartości, które PiS wziął na sztandary – takie jak religia, tradycja i ojczyzna – należą do konserwatywnego kanonu, ale pisowska wizja państwa i polityki nie ma z konserwatyzmem nic wspólnego. Po dwóch latach rządów PiS widać bardzo wyraźnie dążenie do centralizacji państwa i skupiania coraz większej władzy w jednym ośrodku, który wcale nie pokrywa się z instytucjami opisanymi w konstytucji. Jest oczywiste, że władza lekceważy konstytucję i prawo. Widzi wroga w korporacjach zawodowych. Z wielką nieufnością traktuje samorządy i organizacje pozarządowe. Nie bez sukcesów próbuje wzbudzać w społeczeństwie wrogość i nieufność wobec autorytetów. Obawia się silnych wspólnot i ruchów obywatelskich.

Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Obóz władzy dąży do rozbicia więzi społecznych i stworzenia takiego modelu państwa, w którym centralny ośrodek – faktycznie jednolitej – władzy państwowej nie będzie miał żadnej realnej przeciwwagi, a instytucje demokratyczne będą miały charakter fasadowy.

Polityka 45.2017 (3135) z dnia 07.11.2017; Komentarze; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie-porozumienie"
Reklama