Antoni Macierewicz dokończył właśnie czyszczenie kadr w państwowej zbrojeniówce
Prezes Ryszard Kardasz z sukcesem zarządzający PCO (Przemysłowe Centrum Optyki) jeszcze miesiąc temu chwalony był przez przedstawicieli resortu za terminową realizację zamówień i wyniki finansowe. Zarządzana przez niego spółka zamknie ten rok sprzedażą na poziomie 250 mln zł i zyskiem ponad 30 mln zł. Z czego część przychodów stanowi eksport, stanowiący piętę achillesową polskiej branży zbrojeniowej.
Spółka była w tak dobrej formie, że mogła pozwolić sobie na wypłacenie pracownikom 15. pensji. Miała również apetyt i finanse na przejęcie jednego ze swoich prywatnych konkurentów. Dobre oceny to jedno, a potrzeba obsadzenia stanowisk zaufanymi ludźmi to druga sprawa.
W ostatnią środę po południu w programie rady nadzorczej PCO pojawił się nagle dodatkowy punkt – zmiany w zarządzie. – Prezes Kardasz zaczął dzwonić do centrali, ale nikt już nie odbierał od niego żadnych połączeń, więc właściwie pewne było, że postanowili go stuknąć – mówi jedna z osób znająca kulisy odwołania. Rada nie spieszyła się z wykonaniem wyroku. – Zaczekali do godz. 14, aż robotnicy wyjdą z zakładu, bo prezes był lubiany i bali się, że załoga mogłaby go bronić, a oni chcieli to zrobić po cichu – dodaje rozmówca. Godzinę po opuszczeniu zakładu przez pracowników spółka miała już nowego prezesa.
Antoni Macierewicz walczy o wpływy
Prezesem został ekonomista z doktoratem Krzysztof Kluza, człowiek z branżą zbrojeniową związany dopiero od kilku miesięcy. Wraz z prezesem Kardaszem odwołano również dyrektora technicznego Stanisława Natkańskiego i Irenę Rdzanek, dyrektor ekonomiczno-finansową.