Po monachijskiej wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, który w kontekście Holocaustu wspomniał, że istnieli także „żydowscy sprawcy”, wszyscy zastanawiają się, po co on to palnął? Nie sądzę, aby odpowiadając na osobiste, prowokujące pytanie izraelskiego dziennikarza, Morawiecki miał ułożoną kwestię; raczej chwycił się myśli, do której miał najbliżej. Takiej mianowicie, że gwałtowna reakcja izraelska na ustawę o IPN wynika z nieczystego sumienia samych Żydów, którzy (także) mieli swoich szmalcowników i kolaborantów, ale nie chcą się do tego przyznać.