„#Brzeska może się powtórzyć. Nadal można zwracać budynki z ludźmi. Dlaczego? Bo Patryk Jaki i cały obóz prawicy nie dotrzymali słowa. Chcemy ustawy reprywatyzacyjnej!” – napisał na Twitterze Jan Mencwel z ruchu Miasto jest Nasze. Warszawskie stowarzyszenie uruchomiło nawet stronę internetową #WyręczPatryka, gdzie można podpisywać petycję do polskich parlamentarzystów, by raz na zawsze skończyć z atmosferą prowizorki w temacie reprywatyzacji. I zacząć przynajmniej przywracać utracone poczucie sprawiedliwości.
PiS wycofuje się z obietnicy
Rozgoryczenie narasta, odkąd kilka tygodni temu PiS odesłał do szuflady gotowy projekt ustawy reprywatyzacyjnej. Miał on zakazać oddawania nieruchomości w naturze (to znaczy wraz z mieszkańcami) oraz patologii handlu roszczeniami. Inicjatywa wychodziła naprzeciw napęczniałemu społecznemu problemowi, który uderzał w najsłabszych lokatorów miejskich zasobów komunalnych i sprawiał, że niemożliwe jest prowadzenie sensownej miejskiej polityki mieszkaniowej. Nie tylko w Warszawie.
Na taką ustawę był czas i było miejsce. Jej przeprowadzenie stało się rodzajem papierka lakmusowego prospołecznych aspiracji PiS. Tym bardziej, że powołanie sejmowej komisji ds. badania reprywatyzacyjnych przekrętów faktycznie doprowadziło do zamrożenia zwrotów kamienic w naturze (w całym 2017 roku oddano zaledwie siedem kamienic). Początek systemowego naprawiania wydawał się już o krok.
Ale ustawy nie będzie. Pretekstem do jej schowania stała się burza, jaka wybuchła przy okazji nowelizacji ustawy o IPN. W ten oto sposób abstrakcyjna obrona „dobrego imienia narodu polskiego” wygrała z niezwykle realnym, materialnym problemem tysięcy najsłabszych Polek i Polaków. Świadomość kolejny raz okazała się ważniejsza od bytu.