Czternastu oficerów dostało od prezydenta awanse na pierwszy lub kolejne stopnie generalskie. Ale ten piętnasty, nieuwzględniony w nominacjach gen. bryg. Jarosław Kraszewski, odniósł największy sukces – pokonał Antoniego Macierewicza.
To decyzja symboliczna. Koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński cofnął decyzję wojskowych służb nadzorowanych do niedawna przez Antoniego Macierewicza i zmiażdżył w oficjalnym oświadczeniu zarzuty stawiane przez niego gen. Jarosławowi Kraszewskiemu. To manifestacja całkowitej utraty zaufania kierownictwa PiS do Macierewicza zaledwie kilka tygodni po jego usunięciu z rządu. Więcej, to wystawienie go na pośmiewisko. I kolejny sygnał normalizacji stosunków między MON a BBN i prezydentem Andrzejem Dudą.
Podejrzenia Macierewicza wyssane z palca
W treść komunikatu ministra-koordynatora warto wczytać się dokładniej. Mariusz Kamiński pisze w nim bowiem, że „w wyniku analizy materiału dowodowego uznano, że pomimo decyzji Organu I instancji [czyli SKW – MŚ] nie istnieją »uzasadnione wątpliwości« dotyczące gen. Kraszewskiego”.
I dalej, że „potwierdzono zdolność gen. Jarosława Kraszewskiego do zachowania tajemnicy w zakresie określonym w posiadanym przez niego poświadczeniu bezpieczeństwa”. Innymi słowy, podejrzenia Macierewicza, na których oparła swą decyzję SKW, uznano za bezpodstawne a stawiane przez niego ustawicznie sugestie – za wyssane z palca.
A przecież jeszcze w styczniu, o poranku przed rekonstrukcją rządu, minister mówił w Polskim Radiu 24 tak: „Sprawa gen. Kraszewskiego jest zakończona.