Prawo i Sprawiedliwość nie martwi się prawnymi konsekwencjami tego, co robi. Bo dla PiS prawne konsekwencje nie są ważne. Ważne są konsekwencje polityczne. Wszelkie inne poniesiemy my – społeczeństwo. I Polska. Mamy już Trybunał Konstytucyjny, w którym sądzą osoby niebędące sędziami. I którym rządzą osoby wybrane na te funkcje z pogwałceniem pisowskiej ustawy oraz konstytucji. Ten Trybunał wydaje wyroki (?) i inne rozstrzygnięcia. Ważne czy nie? Mamy słynne głosowanie „kolumnowe” w Sejmie. Mamy szereg ustaw przyjętych z naruszeniem regulaminu Sejmu i Senatu. Ważnych?
I co my, ludzie przywiązani do prawa i praworządności, mamy z tym zrobić? Uprzeć się, że to akty prawnie nieważne, i jak PiS – za dwa, sześć, dziesięć lat – straci władzę, to my to wszystko odkręcimy? Tylko jak?
Czy może powinniśmy te wyroki-niewyroki, decyzje-niedecyzje, ustawy-nieustawy uznać, jak dziś uznajemy skutki decyzji np. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego wydawanych w stanie wojennym, uznanym przecież przez TK (sprzed „dobrej zmiany”) za wprowadzony bezprawnie? Sytuacja jak w biblijnej przypowieści o sądzie króla Salomona nad dwiema kobietami wyrywającymi sobie dziecko. Ktoś w tej grze musi się zachowywać odpowiedzialnie. I nic nie wskazuje, by był to PiS.
Tylko że my nie mamy króla Salomona, który mógłby przywrócić sprawiedliwość. Musimy żyć z tym, co jest.
A jest powrót Marca ’68. Jak wtedy: PiS „oczyszcza” kolejne instytucje. Wprawdzie nie pod hasłem eliminacji „syjonistów”, ale też chodzi o osoby niewłaściwego, bo niepisowskiego, pochodzenia. Tydzień temu, w przeddzień rocznicy Marca, PiS z Kukiz’15 powołały swoich przedstawicieli do KRS: