Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Lawa

W naszych głowach Polska nie jest starą pocztówką z pozaginanymi rogami i rozmazanym adresem.

Antysemityzm, ksenofobia, rasizm awansowały do kategorii wolności słowa. Występujące z nieodłącznym „ale” mają być przykrywką dla nienawiści. Nie jestem antysemitą, ale Żydzi won. Nie jestem rasistką, ale biała rasa w białej Polsce. Cóż, takie moje zdanie, mam do niego prawo. I wygłaszane są te, pożal się Boże, poglądziny z uśmiechem na ustach. Między kawką a ciasteczkiem. Jak w reportażu, który ukazał się w „Dużym Formacie” – przyjazna twarz nacjonalizmu. Zobaczcie, jesteśmy tacy, jak wy. Różnimy się tylko zamiłowaniem do glanowania tych, których nie lubimy. Ot, taka nasza przywara. Taki nasz światopogląd. Ale jesteście tolerancyjni, prawda? Nie będziecie się czepiać?

Dobrze być pisarkami. Można sobie wyobrażać różne rzeczy i jeszcze za to płacą. Wyobrażamy sobie Polskę jako kraj, w którym nikt nikogo nie pyta o narodowość. Skoro ktoś chce tu mieszkać, pracować i wychowywać swoje dzieci, to może zostać. To kwestia zaufania, ciekawości innych i umiejętności dzielenia się. No tak, wyobraźnię mamy sporą.

Wyobrażamy sobie kraj, w którym historia jest czymś, co się wydarzyło. Nie można tego odwołać ani zmienić. Gdzie błędy się omawia, a następnie wyciąga z nich wnioski. I nie trzeba rozwalać pomników ani zmieniać nazw ulic, bo pamięć narodu i tak ma swoje archiwum. Znajdują się w nim rzędy zakurzonych albumów ze zdjęciami, gdzie widać twarze, napisy, scenografie. I gdzie to, co działo się kiedyś, ma swój kontekst i konsekwencje. Jak przy pociągnięciu sznurkiem: zdarzenia następują po sobie, są ze sobą nierozerwalne, ponieważ łączy je logika. Nie można wyciąć fragmentów sznurka i związać go w byle jaki supeł, bo wylezie fastryga. Nikt się nie nabierze na to, że przeszłość była wysokim szatynem, skoro na zdjęciach widać wyraźnie, że to niski blondyn.

Polityka 12.2018 (3153) z dnia 20.03.2018; Felietony; s. 95
Reklama