Kraj

Stawka większa niż życie

Polska nie jest krajem tak bogatym, żeby każdy żył średnio tak długo, jak mu się podoba.

Kto wie, czy powodem rosnącej presji na podwyżki płac nie są niepokojące informacje GUS o skracaniu się przeciętnego życia Polek i Polaków. Trudno się dziwić, że każdy pragnie jak najszybciej zarobić jak najwięcej, skoro czasu na wydanie tego, co się zarobi, jest coraz mniej.

GUS wyliczył, że w porównaniu z 2016 r. żyjemy średnio o miesiąc krócej. To spore zaskoczenie, gdyż od czasu ustrojowej transformacji w 1989 r. żyliśmy coraz dłużej. Wynika z tego, że transformacja ustrojowa przeprowadzana przez Tadeusza Mazowieckiego o wiele lepiej służyła życiu od tej przeprowadzanej obecnie przez Jarosława Kaczyńskiego. Wielu Polaków przyznaje, że o ile po poprzedniej transformacji chciało im się dłużej żyć, o tyle teraz im się odechciewa.

Ekonomiści ostrzegają, że ciągłe wydłużanie życia Polaków mogłoby się skończyć tym, że tempo wzrostu średniej długości życia Polaków prześcignęłoby tempo, w jakim to życie się toczy, i większość Polaków żyłaby bez końca. Byłaby to sytuacja bardzo niezdrowa, wielu z nas mogłoby jej nie wytrzymać. Na pewno nie wytrzymałby ZUS, gdyż nie byłby w stanie obsłużyć rosnącej liczby osób, którym groziłoby to, że nigdy nie umrą. Nie trzeba dodawać, że taka perspektywa w szczególnie dramatycznej sytuacji postawiłaby osoby najuboższe.

Dlatego skrócenie w 2016 r. średniej długości życia Polaków o miesiąc trzeba uznać za bardzo rozsądny krok obecnej władzy. Chociaż uważam, że aby Polska w dalszym ciągu dynamicznie się rozwijała i doganiała Zachód, powinniśmy żyć jeszcze krócej. Damy radę, dlatego oczekuję, że rząd ogłosi program dalszego skracania długości naszego życia, który będzie realizowany do czasu, aż znikną kolejki do lekarzy, a ZUS odzyska równowagę finansową.

Jeśli coś w danych GUS niepokoi, to fakt, że niektóre grupy Polaków są w przewidywanej długości swojego życia poszkodowane.

Polityka 19.2018 (3159) z dnia 08.05.2018; Felietony; s. 4
Reklama