Kogo może zainteresować Mike Tyson w opasce powstańca warszawskiego? W USA bokser ma dziś reputację zszarganą. Za gwałt w pokoju hotelowym na osiemnastolatce dostał sześć lat, odsiedział trzy. W więzieniu przeszedł na islam. Sam przyznał po latach, że okazał się życiowym nieudacznikiem.
News, że teraz wystąpił w jakimś zagranicznym spocie, nikogo tam nie poderwie z fotela. Co amerykańskich kibiców obchodzi, że emerytowany czempion dorabia (czy społecznie się udziela, jak twierdzą niektórzy) w polskim projekcie biznesowym? Trudno pojąć, po co milioner Wiesław Włodarski wyłożył na ten marny filmik swoje pieniądze, a państwowa firma LOT udzieliła mu „wsparcia” (supported).
Czytaj także: LOT ma problemy z wizerunkiem
Od kiedy Mike Tyson pasjonuje się powstaniem warszawskim?
Zakładam, chyba na wyrost, że chodziło o pobudkę patriotyczną: niech świat usłyszy o powstaniu warszawskim. W miniony weekend w renomowanym dzienniku liberalnej inteligencji „New York Times” ukazał się jako płatne ogłoszenie całokolumnowy tekst o powstaniu. Zapłacił Włodarski.
Czemu nie? Ogłoszenia w sieci nie znalazłem, ale jakieś wyjątki tak. Łudząco przypominają kwestię wygłaszaną przez Tysona. Treść polega na prawdzie, wykonanie jest amatorskie. Jakoś trudno mi uwierzyć, by bokser pasjonował się od dawna powstaniem. Na wideo brzmi zupełnie niewiarygodnie. Nie sądzę, aby filmik został w sieci hitem, chyba że wśród tych, których pewien dziennikarz nazwał „międzynarodówką łysoli”.