„Mam propozycję dla »kozaków«, którzy atakowali funkcjonariuszy Policji pod Sejmem, niech spróbują zaatakować podczas manifestacji w podobny sposób policjanta w Izraelu albo USA” – napisał szef MSWiA Joachim Brudziński na Twitterze po zajściach pod Sejmem w dniu uchwalania kolejnych zmian w sądownictwie.
Obywatele pod Sejmem, wbrew słowom ministra Brudzińskiego, nie atakowali. Napierali na barierki. Gdyby barierek nie było – pokojowe zgromadzenie kilkuset osób stałoby zapewne na ulicy i skandowało „Konstytucja!”. Ale władza dwa lata temu najwyraźniej już na stałe odgrodziła się barierkami od suwerena.
Dla PiS ważne są symbole. ZOMO pałowało i polewało wodą. Za PO i PSL do rzucających petardami górników policjanci strzelali gumowymi kulami. Policja PiS demonstrujących obywateli nie pałuje, nie polewa wodą, nie ostrzeliwuje z broni gładkolufowej (choć ostatnio pod Pałacem Prezydenckim spryskała gazem pieprzowym). Ich interwencje nie są spektakularne. Stosują metody kameralne: podduszanie, skuwanie i przydeptywanie – na boczku.
Podduszanie jest groźniejsze niż uderzenie pałką. Może nie zostawić widocznych śladów, ale powodować nieodwracalne mikrouszkodzenia w mózgu wywołane niedotlenieniem. Może też uszkodzić część szyjną kręgosłupa. W wielu krajach jest zakazane lub dopuszczone tylko w samoobronie. Z przebiegu interwencji policji pod Sejmem wynika, że w Polsce stosowane jest prewencyjnie, w stosunku do każdego zatrzymanego, niezależnie czy stawia opór. Ale nie wygląda spektakularnie, więc minister Brudziński może przeciwstawiać policję brutalną – pałującą, policji łagodnej – podduszającej.
Pod Sejmem policjanci wpadali w tłum, wyłuskując nieagresywne i niełamiące prawa osoby.