Niebawem wystartuje sejmowa komisja śledcza ds. wykrycia sprawców „kradzieży” 250 mld zł, zwana inaczej komisją ds. VAT. Napisałem: 250 mld zł, ale to jest tzw. liczba ruchoma. W zależności od tego, jak bardzo dany polityk PiS chce oszołomić słuchaczy, liczba ta pęcznieje – słyszałem nawet o 400 mld. Również sformułowanie „wykrycie sprawców” nie ma nic wspólnego z prawdziwymi powodami powołania tej komisji. Sprawcy albowiem zostali już wskazani, teraz zadaniem komisji jest tylko znalezienie paragrafu i przegłosowanie ich winy. Sprawa jest więc banalna, wielokrotnie przećwiczona przez PiS i osobiście przez ministra Ziobrę. Pojawiła się jednak mała zagwozdka. Otóż o ile w pierwszym półroczu 2017 r. – głównie zresztą na skutek dobrej koniunktury, a nie uszczelniania – do budżetu wpłynęło o 18 mld zł VAT więcej niż w pierwszym półroczu 2016 r. (co ówczesny wicepremier Morawiecki triumfalnie i codziennie obwieszczał), to po sześciu miesiącach bieżącego roku, mimo szybciej rosnącej gospodarki, zebrano tylko o 3 (!) mld zł VAT więcej niż w pierwszym półroczu 2017 (co obecny premier Morawiecki pomija dyskretnym milczeniem).
Jest lato, czytelnicy tego felietonu leżą na plaży albo siedzą na trzcinowym fotelu, popijając kruszon (nie wiem, co to jest, ale brzmi dobrze), byłoby zatem samobójstwem zanudzanie ich ekonomicznymi wywodami. Powiem więc tylko tyle, że uszczelnianie VAT miało przynieść 50 mld zł rocznie, a przyniosło – według ekspertów – 12–15 mld zł i na tym się zakończyło. Ktoś złośliwy mógłby nawet powiedzieć, że tak słabiutki wynik tegoroczny świadczy o ponownym rozszczelnieniu VAT, mnie jednak wszelka złośliwość jest obca, więc tego nie powiem. Może jednak przewodniczący komisji poseł Horała pochyli się i nad tym przypadkiem?
Przejdźmy teraz do tematów bardziej godnych kanikuły. W historii było wielu znakomitych i mądrych władców, tyle że nikt o tym nie wiedział, bo władcy ci nie postarali się o odpowiedniego kronikarza, który by ich przewagi barwnie i przekonująco opisywał. Nasz pan prezydent nie zrobił tego błędu i swoim Kadłubkiem uczynił ministra Szczerskiego, który systematycznie otwiera nam oczy na liczne zasługi swego chlebodawcy, których my, prostaczkowie, do tej pory jakoś nie mogliśmy dostrzec. Myślałem na przykład, że Andrzej Duda poprzez swoje niezłomne podporządkowanie Kaczyńskiemu w dziele bezczelnego gwałcenia konstytucji stał się jednym z autorów ostrego konfliktu politycznego w Polsce. Na szczęście z tego błędnego i jakże krzywdzącego głowę państwa przekonania wyprowadził mnie i miliony rodaków pan Szczerski, oświadczając w radiowej Trójce, iż: „Prezydentura przypada na okres bardzo drastycznego zaostrzenia konfliktu politycznego, wywołanego przez agresywną opozycję. I pan prezydent jest jedynym politykiem, który działa ponad tym sporem”.
Tak zawstydzony przez pana ministra muszę wyznać także inne moje grzechy. Otóż w ślepocie swojej wyznawałem pogląd, że na skutek odchodzenia Polski od zasad i wartości demokratycznych, skłócenia ze zdecydowaną większością państw europejskich oraz przyjmowania szkodliwych, akceptowanych także przez prezydenta ustaw (np. o IPN) pozycja i znaczenie Polski, a tym samym i prezydenta w stosunkach międzynarodowych, znacznie osłabły. Przyznam, że z tym poglądem czułem się źle, z ulgą więc przyjąłem słowa Krzysztofa Szczerskiego, który odkrył (chyba nie tylko przede mną) nieznane dotąd, acz absolutnie kluczowe dla pokoju światowego zasługi pana prezydenta. Cytuję: „Warto też zwrócić uwagę na wizytę prezydenta Dudy w Korei Południowej, w strefie zdemilitaryzowanej przy granicy z Koreą Północną. Prezydent rozmawiał także z prezydentem Korei Południowej. Niedługo później nastąpiły zmiany polityczne na Półwyspie Koreańskim”.
Prezydent nie dostrzega śmieszności tych ocen. Przeciwnie, najwyraźniej nie może wyjść spod wrażenia, jakie co i raz robi na ministrze Szczerskim. No cóż, każdy władca ma takiego Kadłubka, na jakiego sobie zasłużył.
Prezydent zawetował ordynację europejską. Powód jest prozaiczny: gdyby ją podpisał, o drugiej kadencji mógłby raczej zapomnieć. W 2015 r. wybory wygrał dzięki poparciu Kukiz’15 i całej prawicowej drobnicy. Swoim podpisem odciąłby ich od Parlamentu Europejskiego i tym samym wykreśliłby ich z listy swoich wyborców. Takie jest prawdziwe tło decyzji odmownej, a użyte w uzasadnieniu argumenty – choć słuszne – to tylko ozdobniki.
Przy tej okazji nie mogę sobie odmówić drobnej satysfakcji. W senackiej debacie nad ordynacją powoływałem się na opinię senackich legislatorów, którzy wykazali, że ustawa PiS narusza ustaloną przez Radę Europejską zasadę, iż próg wyborczy nie może przekraczać 5 proc. Taki pogląd ostro zaatakował wicemarszałek Senatu Adam Bielan, który podczas dyskusji opinię biura legislacyjnego Senatu określił jako „kuriozalną, żeby nie powiedzieć żenującą” oraz jako „taki duży zgrzyt, jeśli chodzi o pracę naszego Senatu”. Zrozumiałem, że broniąc tej opinii, sam stałem się osobnikiem niepoważnym, a może nawet „żenującym i kuriozalnym”. Już myślałem, że będę musiał z tym żyć, gdy nagle z ust samego Andrzeja Dudy usłyszałem, że wetując ustawę, wziął pod uwagę… opinię senackich prawników! Niby trochę mi lżej, ale z drugiej strony może wicemarszałek ma rację? Może jednak prezydent Duda rzeczywiście bywa czasami żenujący i kuriozalny? W końcu Adam Bielan zna go lepiej…
Premier Morawiecki na spotkaniu z rolnikami: „Polskie rolnictwo może być lokomotywą wzrostu gospodarczego”. Poprzednio słyszeliśmy, że lokomotywami są: budownictwo, górnictwo, produkcja zbrojeniowa, drony, pojazdy elektryczne itp. Z tego wynika, że główną lokomotywą wzrostu powinna być produkcja lokomotyw.
Odeszła Kora, którą kochałem, podobnie jak kochały Ją miliony Polek i Polaków. Odeszła Ona – ale non omnis moriar! – została i towarzyszy nam Jej twórczość. „Czekam na wiatr, co rozgoni/Czarne pisowskie zasłony/Wstanę wtedy na raz/Ze słońcem twarzą w twarz”. Myślę, że Kora nie miałaby nic przeciwko temu, aby tak zmieniony fragment „Krakowskiego spleenu” stał się w trakcie opozycyjnych manifestacji swoistym hymnem demokratycznej opozycji.