Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Oby się nie przeliczyli

Troska rządu o dzieci to tylko PR-owe zagranie

Zaledwie jedna czwarta badanych siódmoklasistów lubi szkołę – choć dla nich to przede wszystkim miejsce spotkań z grupą dla nich najważniejszą, czyli rówieśnikami. Zaledwie jedna czwarta badanych siódmoklasistów lubi szkołę – choć dla nich to przede wszystkim miejsce spotkań z grupą dla nich najważniejszą, czyli rówieśnikami. michaeljung / Smarterpix/PantherMedia

„PiS odebrał miliony złodziejom i dał je dzieciom” – napisano na plakatach. I podpisano: „KW Prawo i Sprawiedliwość”, płacąc, rzecz jasna, z pieniędzy podatników. Żeby jakoś przykryć złe wrażenie wywołane innymi plakatami rozliczającymi rząd z zarobionych milionów, sięgnięto po dzieci. Tym razem jak kulą w płot. W tym samym tygodniu tuż przed końcem wakacji w sprawie polskich uczniów odezwali się rzecznik praw dziecka i rzecznik praw obywatelskich.

Ten pierwszy po tym, jak do biura zaczęły spływać skargi na reformę edukacji, opublikował wyniki ankiety prowadzonej wśród uczniów i nauczycieli. Potwierdziło się to, co już od roku wiadomo: polskie dzieci harują, nawet po 10 godzin dziennie, a w efekcie reformy harują w skandalicznych warunkach. W klasach dzielonych na połowy – bo przez lata samorządy, szukając oszczędności, i tak przeludniały szkoły, a teraz doszły dodatkowe roczniki i budynki projektowane na potrzeby 300 uczniów muszą pomieścić ich 1,2 tys. W huku i pyle remontowym, bo trzeba prędko przystosować szkoły, wygospodarować sale do nowych przedmiotów; na dwie albo trzy zmiany, a czasem, jeśli zabrakło klas, to i w weekendy.

Rzecznik praw dziecka zajął się głównie sytuacją siódmoklasistów. Przeprowadzono badania o niewielkim zasięgu, ale o wstrząsających wnioskach. 80 proc. rodziców i uczniów uważa, że uczniowie są przeciążeni pracą, której mają więcej niż dorosły na etacie. Pracują też w weekendy – średnio 3,5 godziny. Także nauczyciele podkreślają, że materiału od lat było za dużo, ale po reformie jego ilość zbliżyła się do granic absurdu. W wyniku pośpiesznie wprowadzanych zmian np. z lekcji matematyki wypadło – do programu liceów – to, co jest niezbędne, by zrozumieć fizykę. Czego nie zrobi szkoła, należy nadgonić w domu.

Polityka 35.2018 (3175) z dnia 28.08.2018; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 7
Oryginalny tytuł tekstu: "Oby się nie przeliczyli"
Reklama