Podobno Cyganka wywróżyła kiedyś Mateuszowi Morawieckiemu, że jeśli kiedykolwiek publicznie powie prawdę, to się skurczy do 1,3 m. I to na zawsze. Gość w garniturze premiera kombinuje więc, jak może, by odzienia nie oddawać do przeróbki. Gejzery obietnic i wodospady inicjatyw leje strumieniami. Woda wypełniła już całą ojczyznę i do sąsiadów się przelewa. Nie potrzeba nam, okazuje się, wyimaginowanych dopłat z wyimaginowanej Brukseli. Wzmocniona święconą H2O patriotyczna pisimaginacja wystarczy. To przecież ona w ciągu ostatnich trzech lat wybudowała wszystkie polskie autostrady, szosy, tunele, estakady i metro w stolicy. Postawiła nowe szpitale, przedszkola i żłobki oraz mosty na rzekach, których nie ma.
Książę Morawiecki zagniata całe michy komplementów pod adresem własnym i PiS, który śmiało i bezbłędnie kieruje nami w „momencie zwrotnym, kluczowym dla rozwoju naszej ojczyzny”. Niestraszne mu są pomruki z zagranicy tych, którzy chcą „rozczłonkować Polskę”. On Polski pilnuje. Żeby nie była jak przed 2016 r. – państwem fikcyjnym, opanowanym przez mafie, gdzie mordercy dostawali wysokie emerytury, sędziowie byli na telefon i w którym dzieci masowo głodowały. Dopiero PiS odebrał miliony złodziejom i dał je dzieciom. Opozycja? Nic nie robi, tylko się awanturuje, wszczyna burdy uliczne i jątrzy, a rząd – praca, tylko ciężka praca dla rodaków. PiS ma bardzo dobry program dla samorządów: wiatr historii musi powiać w każdej gminie. Polska ma być Polską z marzeń, a nie z wrzasków. Może niedokładnie przytoczyłem słowa premiera z ostatnich wizyt u wyborców w terenie, ale starałem się odcedzić najlepsze kluski z miski.
Pomysł miałem prosty – napisać felieton o niczym, to znaczy o tym, co plecie komiwojażer prawdy 2.