Artykuł ten jest przedmiotem sporu w postępowaniu o ochronę dóbr osobistych, które toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie z powództwa Roberta Szustkowskiego, który kwestionuje niektóre jego twierdzenia uznając, że naruszają jego dobra osobiste. Niniejsze oświadczenie publikowane jest jako zabezpieczenie udzielone przez Sąd na czas trwania procesu. |
Nowe tropy łączące głównego bohatera afery podsłuchowej z Rosją można znaleźć w zeznaniach jego najbliższego współpracownika w podsłuchowej działalności, kelnera z restauracji Sowa i Przyjaciele Łukasza N. Wkrótce po wybuchu afery, podczas przesłuchania, opowiedział policjantom z Centralnego Biura Śledczego Policji o swym spotkaniu z Falentą między 30 maja a 1 czerwca 2014 r., czyli dwa tygodnie przed publikacją we „Wprost” pierwszych podsłuchanych rozmów. Falenta powiedział mu, że właśnie wrócił z Syberii, gdzie spotkał się „z tymi ludźmi od węgla” oraz z „jakimś oligarchą”, o którym myślał, że „jest bogatszy”. O kogo może chodzić? W artykule „Rosyjski ślad na taśmach” (POLITYKA 36) ujawniliśmy, że Falenta kilka miesięcy wcześniej nawiązał kontakt z firmą KTK, potentatem węglowym z syberyjskiego Kemerowa, od której miał dostać wart około 20 mln dol. węgiel z odroczonym terminem płatności. W nawiązaniu tej relacji miał mu pomóc Robert Szustkowski, rezydujący na co dzień w Szwajcarii biznesmen z gambijskim obywatelstwem, powiązany z rosyjskimi miliarderami bliskimi Kremlowi i jego służbom.