Oskarżając kogoś o molestowanie, trzeba mieć mocne dowody, powiedziała zdecydowanie Melania Trump. Spojrzała przy tym na męża w oczekiwaniu na jego akceptację. Wolimy nie myśleć, co by się stało, gdyby jej wypowiedź nie spodobała się Donaldowi. Ta kobieta chodzi po ścianach, milczy i dziwnie się uśmiecha albo mówi. I wtedy lepiej, aby milczała. Ale Trump się cieszy. Żona idzie po wytyczonej przez niego linii.
W przeciwieństwie do znanego południowoafrykańskiego komika, gospodarza programu „The Daily Show”. Trevor Noah po wypowiedzi amerykańskiego prezydenta, że nadszedł trudny czas dla mężczyzn, nie miał już siły być śmieszny. Normalnie jedzie po Trumpie bez litości, rozśmieszając widownię do łez, choć jest to nie lada wyzwanie, bo teksty Donalda już same w sobie brzmią jak dowcipy. Tym razem jednak Noah robił wrażenie załamanego. Odrzucił skrypt show i wygłosił własne przemówienie: „Ten facet udowadnia, że to mężczyźni są ofiarami, nie kobiety. Według Trumpa mężczyźni to ofiary ruchu #MeToo!”.
Noah oskarżył prezydenta o bezczelne odwracanie kota ogonem. Z ruchu broniącego kobiety przed byciem traktowanymi jak przedmioty robi amunicję. Tworzy sztucznie grupę ofiar, by móc nią potem manipulować – konstruować sztuczne poczucie solidarności i jej „bronić”. Przed kobietami? Trump jest kwintesencją populisty, czyli manipulatora wykorzystującego każdą okazję, by wzmocnić swój bastion władzy. Nie chodzi mu o rozwiązywanie problemów, tylko ich tworzenie, żeby grać do własnej bramki. Trump sam został oskarżony o molestowanie seksualne kobiet, podobnie jak sędzia Brett Kavanaugh. Żadnemu z nich nie przeszkodziło to w zdobyciu władzy. „To trudny czas dla mężczyzn” – powiedział amerykański prezydent, komentując kilkudniowe przeczołgiwanie Kavanaugha.