Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Na Trzech Króli – Nowacka

Rozdział Kościoła od państwa. Pomysł słuszny, ale czy realny?

Barbara Nowacka Barbara Nowacka Agencja Gazeta
Barbara Nowacka złożyła projekt ustawy o rozdziale Kościoła od państwa. Postulaty są zdrowe, można o nich dyskutować, ale ze świadomością, że jest to dyskusja nieco akademicka.

Projekt racjonalnej przebudowy stosunków państwo–Kościół rzymskokatolicki nie ma szans w obecnym układzie sił parlamentarnych. Żeby miał, wyborcy muszą odsunąć od władzy prawicowe siły „dobrej zmiany”. Dopiero wtedy może pojawić się szansa na parlamentarną dyskusję nad projektem zgłoszonym w imieniu Inicjatywy Polskiej przez jej liderkę Barbarę Nowacką.

Ale dyskusja publiczna może się toczyć także poza parlamentem już teraz. I dobrze, że Nowacka na Trzech Króli złożyła obywatelom taki podarunek. Dobrze też, że autorzy projektu nie zażądali od razu wypowiedzenia konkordatu i wyprowadzenia katechezy ze szkół państwowych. To byłoby politycznie podarunkiem dla prawicy, która dyskredytowałaby inicjatywę IP pod hasłem, że to „lewacki” ekstremizm wojujący z Kościołem i wiarą katolicką, którą przecież wciąż deklaruje zdecydowana większość obywateli Polski.

Akademicka dyskusja o projekcie Nowackiej

Postulaty projektu Nowackiej są zdrowe. Można o nich dyskutować, ale ze świadomością, że jest to dyskusja nieco akademicka. Bo w praktyce, o ile do władzy dojdą siły lewicowo-liberalne, trzeba będzie zgodzić się na różne kompromisy, jak to w polityce demokratycznej. Na przykład: jak finansować emerytury duchownych, nie tylko rzymskokatolickich, po ewentualnej likwidacji Funduszu Kościelnego? Albo jak finansować katechezę wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych legalnie działających w Polsce, które mają podpisane odpowiednie porozumienia z państwem?

Niech Kościół płaci za katechezę, wzywa Nowacka. Brzmi słusznie, lecz w praktyce powstaje pytanie: a czy Kościoły mniejsze też mają płacić i co, jeśli nie będą w stanie? A przecież państwo demokratyczne gwarantuje równość wszystkich wobec prawa. Idealnie byłoby, gdyby Kościół rzymskokatolicki wrócił do dyskusji o tym, jak ma finansować swoje wydatki. Taką dyskusję zaproponował przed laty bp Tadeusz Pieronek, gdy był sekretarzem generalnym episkopatu, ale biskupi tematu nie podjęli.

Czy obywatele zgodzą się na „podatek kościelny”

Wprowadzenie jakiejś formy „podatku kościelnego” pomogłoby sprawie katechezy. Kościół miałby z czego finansować swoją działalność instytucjonalną, w tym katechezę. Ale do tego potrzebne są aż trzy zgody: Kościołów, sił politycznych i obywateli, w tym rodziców. To wymagałoby pokoju w społeczeństwie, którego nie ma i w przewidywalnej przyszłości nie będzie z powodu ostrego konfliktu politycznego. Na dodatek trzeba by się zmierzyć z obowiązującymi ramami prawnymi, a te bardzo ograniczają pole manewru. Nowy parlament, nawet po wygranej obecnej opozycji, też musiałby się liczyć z protestami prawicy, która z pewnością torpedowałaby każdą próbę zmiany obecnego stanu rzeczy.

Warunkiem, by zmiana się udała, jest ostatecznie poparcie społeczne. Dziś większość rodziców z rozmaitych powodów, niekoniecznie religijnych, chce, by katecheza pozostała w szkole. A większość obywateli zapewne nie zgodzi się na „podatek kościelny”, bo to oznacza dodatkowy wydatek z własnej kieszeni. Tak wygląda realne pole bitwy o świeckość szkoły i państwa. Ale „odkościelnienie” państwa i oświaty publicznej ma sens i każdy projekt, każda debata o tym służy dobru wspólnemu.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną