Pięć miesięcy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego zawiązała się wreszcie koalicja wyborcza na prawo od PiS. Z programu wynika, że jest to propozycja skierowana do wyborców mniej wyrobionych intelektualnie, ale bardzo wyrobionych narodowo i religijnie. Przyciągnięcie takich wyborców ma wielkie znaczenie, bo – jak twierdzi Grzegorz Braun, jeden z inicjatorów projektu – stawką wyborów „jest istnienie cywilizacji łacińskiej”.
Nowa koalicja zamierza opowiedzieć się w wyborach za dalszym istnieniem tej cywilizacji, co Braun potwierdził podczas konferencji prasowej w Sejmie, kierując apel do samego Jezusa Chrystusa. „Króluj nam, Chryste, zawsze i wszędzie”, stwierdził, dając do zrozumienia, że jeśli jego ugrupowanie odniesie w wyborach spektakularny sukces, Bruksela będzie się musiała z panowaniem Chrystusa pogodzić. Inny lider Janusz Korwin-Mikke nie krył, że mimo różnych programów koalicjantów łączy to, że UE jest dla nich problemem. Według mnie problemy ludzi takich jak Korwin-Mikke czy Braun są od dawna widoczne i już choćby dlatego powstaniu osobnego ugrupowania dla osób z takimi problemami trzeba przyklasnąć. Jak rozumiem, start w wyborach ma być szansą na pozbycie się tych problemów poprzez zdobycie miejsc w PE i rozbicie Unii od wewnątrz.
Kreślony przez liderów koalicji obraz Europy jest mętny, na szczęście zaprezentowana przez nich wizja tej Europy jest prosta i jasna. „Unia Europejska powinna wyglądać jak Europa w XIX wieku” – proponuje Korwin-Mikke. Chociaż muszę przyznać, że doprowadzenie Europy do takiego wyglądu nie będzie łatwe, bo w UE nadal jest wielu polityków, którzy woleliby, żeby Europa wyglądała tak jak teraz albo i lepiej.
Ludzie ci są do tego stopnia pozbawieni wyobraźni, że rękami i nogami bronią się przed przenoszeniem Europy do XIX w.