Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Zbrodnia i polityka

Wszyscy jesteśmy gdańszczanami

Jerzy Baczyński Jerzy Baczyński Polityka
Wielokrotnie wspominano, że Paweł Adamowicz był „dzieckiem Solidarności” i do końca życia pozostał jej wierny.Leszek Szymański/PAP Wielokrotnie wspominano, że Paweł Adamowicz był „dzieckiem Solidarności” i do końca życia pozostał jej wierny.

Przeżyliśmy kilka niezwykłych dni. Żałoba po śmierci Pawła Adamowicza wypełniła się zbiorowymi emocjami, jakich Polska dawno nie widziała. Tłumy milcząco czekające w wielogodzinnej kolejce, żeby pokłonić się przed trumną Prezydenta; setki tysięcy zniczy zapalanych na rynkach polskich miast; łzy na ulicach i przed kamerami – odkrywana na nowo potrzeba bycia razem. A jednocześnie narastające poczucie, że polskie państwo nie podziela tej żałoby, że się od niej opędza, chce przeczekać. Przykrych, niekiedy wręcz żenujących gestów mieliśmy w tych dniach aż nadto: demonstracyjne „spóźnienie się” Jarosława Kaczyńskiego na skromną sejmową uroczystość żałobną; potem w przeddzień gdańskiego pogrzebu zbiorowy wyjazd całego „kierownictwa partii i rządu” na Wawel, w celu złożenia hołdu Lechowi Kaczyńskiemu (!). A obok seria konferencji ministra Ziobry, głoszącego teorię, że zabójca „mógł chcieć” dokonać zamachu także na Andrzeja Dudę. Czy wreszcie odklepywane przekazy dnia, że nie należy tej zbrodni „upolityczniać”, że nie wolno eskalować emocji, a już zwłaszcza nie wypominać obozowi władzy kampanii oszczerstw wobec Pawła Adamowicza i Jurka Owsiaka, „gdyż nie ma to nic wspólnego z zamachem”.

O akcjach osłonowych ze strony TVP nawet nie warto wspominać, bo ta instytucja już dawno przekroczyła wszelkie granice wstydu. I zapewne teraz, po dniach upokorzeń, zbiera się do odwetu.

Objawy paniki w obozie władzy dadzą się zrozumieć: morderstwo na Pawle Adamowiczu, bez względu na to, jakie były motywy sprawcy, z każdym dniem żałoby stawało się coraz bardziej polityczne. Coraz mocniej wpisywało się w rozpoczęte już kampanie wyborcze. Opozycja dostała symbol i emocje, jakich jej dramatycznie brakowało (prawicowe portale pisały o „opozycyjnym Smoleńsku”), a sam zamordowany, przez to, kim był, okazał się być po śmierci bardziej niebezpieczny dla władzy niż kiedykolwiek za życia.

Polityka 4.2019 (3195) z dnia 22.01.2019; Polska po zamachu; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Zbrodnia i polityka"
Reklama