Kolska to mała ślepa uliczka, zakończona cmentarnym murem Powązek. Znana w Polsce ze znajdującej się tu izby wytrzeźwień. Tu właśnie, prosto z ministerialnej willi przy Klonowej, sprowadziła się Podkomisja do Ponownego Zbadania Katastrofy Lotniczej pod przewodnictwem zdymisjonowanego ministra obrony Antoniego Macierewicza. Mówiąc w skrócie: komisja smoleńska. Nie ma nawet tabliczki, wciśnięta na końcu gdzieś między Pracownią Cieczy Roboczych a Zarządem Integracji Systemów C4ISR Instytutu Techniki Wojsk Lotniczych. Niewielka działeczka ogrodzona siatką zakończoną potężnymi zwojami drutu kolczastego, ze szlabanem, za którym poszczekują dwa leniwe burki. Niezapowiedziany nie wejdzie. Można zostawić prośbę o kontakt na wartowni, ale i tak nikt nie oddzwoni, a na podany na stronie numer telefonu można dzwonić bezskutecznie.
Sekretariat komisji mieści się jeszcze gdzie indziej, bo na Mokotowie. Pod tym samym adresem co siedziba Departamentu Wojskowych Spraw Zagranicznych MON. Od dawna nikogo z komisji tam nie widziano. Ostatnio – 11 kwietnia 2018 r. – na uroczystej prezentacji tzw. raportu technicznego, na której zresztą nie pokazała się nawet telewizja publiczna. Nie było nawet pewne, czy wszyscy członkowie komisji wezmą w niej udział. Okazało się, że niektórym pokończyły się umowy i nie poinformowano członków, czy i kiedy będą w ogóle przedłużone.
Tajne nazwiska
Tak samo tajne, jak rozlokowanie podkomisji, jest to, kto jest teraz jej członkiem. Marta Palonek, podpisująca się jako sekretarz komisji, nie chce podać jej składu. Odsyła do Inspektoratu Ministerstwa Obrony Narodowej do spraw Bezpieczeństwa Lotów w Poznaniu. Jak pisze – „w sprawie składu osobowego KBWL LP”. To skrót od Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, zajmującej się od lat badaniem wypadków maszyn wojska, policji czy straży granicznej, która w strukturze lokuje się ponad smoleńską podkomisją.