Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Czy na taśmach Kaczyńskiego słychać dowody przestępstwa?

Jarosław Kaczyński Jarosław Kaczyński Andrzej Iwańczuk / Reporter
Taśmy pokazują przeżarcie państwa polityczną korupcją. Niezdrowe, obrzydliwe mechanizmy działania. Ale czy przestępcze?

Jarosław Kaczyński doprowadził do tego, że austriacki deweloper wykonał wartą ponad milion złotych pracę na rzecz spółki związanej z PiS, za co nie dostał pieniędzy. Tyle ponad wszelką wątpliwość wynika z opublikowanych przez „Gazetę Wyborczą” materiałów z nagrań rozmów prezesa z Geraldem Birgfellnerem, mężem córki kuzyna Kaczyńskiego.

Pełnomocnicy Birgfellnera złożyli do prokuratury doniesienie o podejrzeniu popełnienia przez Kaczyńskiego przestępstwa oszustwa. Zaś Ryszard Petru – przestępstwa „powoływania się na wpływy”. Chodzi o obietnicę, że bank Pekao SA da powiązanej z PiS spółce Srebrna kredyt na budowę wieżowca w Warszawie. Z ustaleń dziennikarzy „GW” wynika, że bank wyraził zgodę na finansowanie tej inwestycji, choć sam bank temu zaprzecza.

„Taśmy ocieplają wizerunek prezesa”

„Wiadomości” TVP przeznaczyły ponad pięć minut, by przekonać widzów, że taśmy to „kapiszon”, a nie afera. Że w gruncie rzeczy „ocieplają wizerunek prezesa”, bo w całej rozmowie ani razu nie przeklina i używa „kulturalnego języka”, czego nie można powiedzieć o nagraniach polityków PO z restauracji Sowa i Przyjaciele. I jeszcze – że w tych nagraniach prezentuje się jako obrońca prawa: nie może zapłacić Birgfellnerowi, bo to byłoby sprzeczne z prawem. Materiał „Wiadomości” przytaczał wypowiedzi na temat taśm najważniejszych polityków PiS, w tym premiera Morawieckiego i marszałka Terleckiego.

  • Gerald Birgfellner
  • Jarosław Kaczyński
  • taśmy Kaczyńskiego
  • Reklama