PO i partia Razem zwróciły się do CBA o kontrolę oświadczenia majątkowego posła PiS Jarosława Kaczyńskiego w związku z treścią ujawnionych przez „Gazetę Wyborczą” negocjacji biznesowych w sprawie budowy wieżowca w Warszawie. Na nagraniach Kaczyński prezentuje się jako osoba decydująca o wydatkowaniu dziesiątków milionów złotych na tę inwestycję przez spółkę Srebrna.
CBA natychmiast odmówiło, wydając komunikat, że co roku sprawdza oświadczenia majątkowe wszystkich parlamentarzystów i w oświadczeniu Kaczyńskiego nie znalazło nic podejrzanego.
Czytaj także: Jak Kaczyński budował partyjną fortunę
Edward Bejda w dwóch rolach
Zwracanie się do CBA, którego szef Ernest Bejda w przeszłości pracował dla Srebrnej, a samo CBA podlega pod koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, który też pracował dla Srebrnej, jest gestem wyłącznie politycznym. Nikt nie wierzy, że CBA doszukałoby się jakichkolwiek nieprawidłowości w oświadczeniu Kaczyńskiego, nawet gdyby one tam były, bo nie jest – w państwie PiS – instytucją niezależną. Ale CBA swoją natychmiastową odmową uczyniło to „oczywistą oczywistością”. I potwierdziło przypuszczenia o sprywatyzowaniu państwa i jego instytucji przez PiS. Podobnie jak pokazał to „prezes na telefon”, czyli prezes Pekao SA Michał Krupiński, stawiając się w siedzibie Srebrnej i gwarantując załatwienie żądanego przez Kaczyńskiego kredytu.