Minister środowiska Henryk Kowalczyk, wbrew własnym zapewnieniom, zlecił myśliwym, aby w całym kraju prowadzili polowania na dziki, intensywne i na dużych obszarach. Tak wynika z nagrania, które upublicznił portal tvn24.pl. Pod koniec zeszłego roku Kowalczyk naradzał się z władzami Polskiego Związku Łowieckiego i zaordynował ostrą rozprawę z dzikami. Ten krok miałby zatrzymać afrykański pomór świń, groźny dla trzody chlewnej i kieszeni hodujących ją rolników. W kolejnych tygodniach resort swoje stanowisko rozrzedzał, do czego zmusił go zdecydowany sprzeciw społeczny.
Czytaj także: Prof. Andrzej Elżanowski o absurdalnej masakrze dzików w związku ASF
Ile dzików zabić
Henryk Kowalczyk ma kłopot na własne życzenie. I sam minister, i bodaj wszystkie podległe mu agencje rządowe chorują na wspólną przypadłość. Ilekroć zaczyna się kryzys związany ze środowiskiem, nie potrafią zająć klarownego stanowiska. W przypadku dzików resort nie umie określić, gdzie, kiedy i ile dzików miałoby być zabitych.
No dobrze, nikt nie wie, ile jest dzików w Polsce, i wszystkie dane to zgrubne szacunki, najczęściej wzięte z kapelusza. Wiadomo za to, ile dzików ginie. W ostatnich kilku latach myśliwi, także w ramach walki z pomorem, zabijali po ok. 350 tys. Z kolei w obecnym sezonie łowieckim (zaczął się 1 kwietnia zeszłego roku, skończy 31 marca) zginąć ma łącznie 185 tys.