W ostatnich tygodniach nie widziałem czasopisma, w którym nie byłoby recenzji ze znakomitego filmu „Green Book”. Nawet Dorota Szwarcman – pierwsza dama krytyki muzycznej, i Krzysztof Varga – niezrównany felietonista „Dużego Formatu” – pochylili się nad tym filmem z atencją. Ja co prawda nie umiem pisać o sztuce, tak jak autorki(-rzy) z górnej półki, ale mam pewne wspomnienie, jak gdyby żywcem z tego filmu.
„Cofnijmy się więc wstecz”, jak mówią niektórzy.