Kraj

Nie zadzieraj z prezesem

Nie zadzieraj z prezesem. Umiarkowane osiągnięcia prokuratury

„Jeśli prokuratura wezwałaby mnie na przesłuchanie, to stawiłbym się, jestem obywatelem jak każdy inny” – zadeklarował Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla radia RMF. I dodał, że śledztwo, w jego przekonaniu, sensu nie ma.

I śledztwa nie ma. Choć w tym nieistniejącym śledztwie w sprawie Srebrnej dokonało się cudowne przeistoczenie. Austriak Gerald Birgfellner, który odważył się donieść do prokuratury na Jarosława Kaczyńskiego, że ten oszukał go, nie płacąc za wykonaną pracę, z pokrzywdzonego może stać się podejrzanym.

Pokrzywdzonym jest na razie in spe, bo śledztwa nie ma. Drugi miesiąc trwa tzw. postępowanie sprawdzające, które – według prawa – może trwać najwyżej 30 dni. W jego trakcie prokuratura robi, co może, żeby Austriaka zniechęcić do podtrzymania złożonego doniesienia. Został już ukarany grzywnami – w sumie 6 tys. zł – za niestawienie się na przesłuchania, których termin nie był z nim konsultowany. Grozi mu postępowanie karnoskarbowe za nieopłacenie VAT od faktur, które za swoje usługi wystawił Srebrnej. Faktury opiewają na 1,5 mln zł, zaś standardowy podatek VAT w takich przypadkach to 23 proc., a więc kwota „dużej wartości”, co może skutkować zaostrzeniem sankcji.

Może też dostać zarzut próby wyłudzenia pieniędzy od Srebrnej. „GW” ustaliła, że prokuratura przygotowuje się do tego kroku, zamówiwszy u biegłych ekspertyzy, z których wynika, że praca wykonana przez Birgfellnera na rzecz Srebrnej była mniej warta, niż opiewają wystawione przez niego faktury.

Koniec końców może się więc okazać, że doniesienie do prokuratury na prezesa PiS będzie Austriaka dużo kosztować. Nie tylko w sensie materialnym. Niektórzy sugerują, że Austriak może ścigać prezesa PiS przy pomocy austriackiej prokuratury.

Polityka 10.2019 (3201) z dnia 05.03.2019; Komentarze; s. 9
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie zadzieraj z prezesem"
Reklama