Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Wypuścili go i uciekł

Opieszałe poszukiwania Marka Falenty

Ukrywając się, Falenta niczego nie ryzykował – polskie prawo nie przewiduje żadnych sankcji za unikanie więzienia. Ukrywając się, Falenta niczego nie ryzykował – polskie prawo nie przewiduje żadnych sankcji za unikanie więzienia. Paweł Pawłowski / PAP
Marek Falenta pomagał przejmować rosyjskiej firmie rynek handlu węglem. Rosjanie byli nim zachwyceni. Teraz zapadł się pod ziemię, niemrawo ścigany przez policję.
Skazany na 2,5 roku odsiadki główny bohater afery podsłuchowej prosił o odroczenie kary.Krystian Maj/Forum Skazany na 2,5 roku odsiadki główny bohater afery podsłuchowej prosił o odroczenie kary.

Gdzie jest Marek Falenta? – to pytanie zadaje sobie wiele osób. Od polityków, przez osoby podsłuchane na jego zlecenie, po część z tych, którzy rozpracowywali aferę podsłuchową. Pytamy jego obrońcę, adwokata Marka Małeckiego, który jako jeden z ostatnich miał z nim kontakt. – Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie – rzuca. Po chwili dodaje: – Trwają wszczęte procedury dotyczące kasacji. Oczekujemy, że Sąd Najwyższy ponownie rozpatrzy wniosek o wstrzymanie wykonywania kary, a przede wszystkim wniosek o kasację.

Kiedy to nastąpi – nie wiadomo.

31 stycznia warszawski Sąd Apelacyjny podtrzymał stanowisko sądu okręgowego, który orzekł jesienią zeszłego roku, że Falenta może pójść do więzienia. Skazany na 2,5 roku odsiadki główny bohater afery podsłuchowej prosił o odroczenie kary. Twierdził, że jest w złym stanie psychicznym, jego adwokaci w pismach do sądów wskazywali na ciężką depresję ich klienta, wspominali nawet o chorobie dwubiegunowej i myślach samobójczych. Wątpliwości budzić mogło to, że Falenta zaczął skarżyć się na te przypadłości dopiero po tym, gdy zapadł prawomocny wyrok za jego udział w podsłuchowym procederze i stało się jasne, że musi pójść do więzienia. W tym czasie widywany był też w różnych miejscach Warszawy, a ci, którzy go spotykali, twierdzili, że wyglądał na wyluzowanego i zadowolonego. Koniec końców sąd uznał, że może być leczony w warunkach więziennych.

Dla osób obeznanych z prawniczymi procedurami i trikami ostatecznym dowodem na to, że 43-letni Falenta nie zamierzał iść za kraty, była jego nieobecność na posiedzeniu sądu 31 stycznia. Decyzja w sumie zrozumiała. Szanse na to, że sąd zmieni orzeczenie pierwszej instancji, były minimalne, a ukrywając się, Falenta niczego nie ryzykował – polskie prawo nie przewiduje żadnych sankcji za unikanie więzienia.

Polityka 12.2019 (3203) z dnia 19.03.2019; Polityka; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Wypuścili go i uciekł"
Reklama