Już po raz drugi wrocławski sąd penitencjarny odrzucił wniosek o przedterminowe zwolnienie z więzienia Marka Falenty, jednego ze sprawców afery podsłuchowej.
Skazany za udział w aferze podsłuchowej na dwa i pół roku więzienia biznesmen Marek Falenta już niedługo może wyjść na wolność. Sąd rozpatrzy jego wniosek o przedterminowe zwolnienie.
To historia o tym, jak odpowiedzialni za bezpieczeństwo państwa politycy PiS przejęli służby specjalne i zaprzęgnęli je do walki ze swoimi przeciwnikami.
Zaskoczenia nie było – sąd oddalił kasację wyroku 2,5 roku więzienia dla Falenty za udział w aferze podsłuchowej. Mimo to wciąż wiele w tej sprawie od niego zależy i wciąż wiele wymaga wyjaśnienia.
To, co dociera do nas zza więziennych murów, pokazuje, w jak ekspresowym tempie deprawuje się polskie więziennictwo. Bliżej mu dziś do penitencjarnych standardów Rosji niż Zachodu.
Prokuratura nie podejmie z urzędu sprawy „listów Falenty”, w których biznesmen twierdzi, że konsultował nagrywanie polityków w restauracjach z władzami PiS. Nowa taktyka śledcza: nie pytaj, nie będziesz miał sprawy do prowadzenia.
Czy listy Marka Falenty do prezydenta i premiera to wytwór jego choroby psychicznej? Czy może rzeczywiście współdziałał z PiS przy aferze podsłuchowej z 2014 r. dla obalenia rządów PO? Dlaczego listy wyciekły? Kto na tym wycieku skorzysta? Czy Falenta ujawni nagrania z politykami PiS?
W piątą rocznicę wybuchu afery taśmowej, która zmiotła rząd PO-PSL, publikujemy fragment ukazującej się właśnie książki naszego dziennikarza Grzegorza Rzeczkowskiego poświęconej wciąż niewyjaśnionym tropom kelnerskiego „studia nagrań”. Dzięki ujawnionym teraz listom Marka Falenty do Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy sprawa znowu stała się gorąca.
Lemongrass – jak twierdzą oficerowie kontrwywiadu – był „klasyczną instytucją przykrycia dla działalności wywiadowczej”. O kulisach tej działalności, a także o rosyjskich tropach w aferze taśmowej, pisze w książce „Obcym alfabetem. Jak ludzie Kremla i PiS zagrali podsłuchami” dziennikarz „Polityki” Grzegorz Rzeczkowski. Zachęcamy do lektury jej fragmentu.
To środek nieproporcjonalny, cenzorski i represyjny – piszą w oświadczeniu przedstawiciele Towarzystwa Dziennikarskiego, odnosząc się do zakazu nałożonego na dziennikarza „Polityki” Grzegorza Rzeczkowskiego.