Koalicja Obywatelska, w osobie samego Donalda Tuska, zapowiedziała wniosek o powołanie komisji śledczej w sprawie afery taśmowej. PiS – przynajmniej na pozór – sam się tego domagał w 2015 r., lecz szybko się zorientował, że sprawa cuchnie, więc kiedy tylko doszedł do władzy, systematycznie ukręca jej łeb. A wątek rosyjskiej inspiracji w ogóle dla prokuratury PiS i Ziobry nie istnieje. Mimo że właściciele restauracji, w których dokonywano podsłuchów, powiązani byli szemranymi interesami z rosyjskimi biznesmenami i agentami, a organizator całego procederu był dramatycznie zadłużony u rosyjskich kontrahentów, ani przez chwilę ograny ścigania nie badały sprawy w kategoriach szpiegostwa i zagrożenia wywiadowczego.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego takim drobiazgiem jak liczne rosyjskie tropy w aferze taśmowej się nie zajęła. Czy teraz to się zmieni? Czy sprawa może mieć wpływ na wybory?
Falenta i taśmy. „Scenariusz pisany cyrylicą”
A jednak wiele wskazuje, że, jak to się wyraził Donald Tusk, w Polsce zrealizował się „scenariusz pisany cyrylicą”. Były premier nie owija w bawełnę. Na wtorkowej konferencji prasowej powiedział, że „PiS i Jarosław Kaczyński są bezpośrednio wplątani w aferę szpiegowską”. Dane, aby tak sądzić, pojawiły się już we wcześniejszych publikacjach dziennikarzy śledczych i trudno zrozumieć, dlaczego wówczas opozycja prawie nie podejmowała tego tematu.
O tym, że Marek Falenta ma związki zarówno z Rosjanami, jak i z ludźmi PiS, wiadomo przecież od lat. W każdym razie nowy impet aferze podsłuchowej nadał w minioną niedzielę artykuł znawcy tematu (autora książki „Obcym alfabetem.