Patryk Jaki tłumaczy czytelnikom magazynu „Polska. The Times”, dlaczego startuje z trzeciej pozycji na liście do europarlamentu z Małopolski: „Jak w biznesie – najlepsze zasoby przesuwa się tam, gdzie mogą być najlepiej wykorzystane. Jak powiedział jeden z komentatorów, to jest trochę jak w sporcie, gdy rozgrywa się jednocześnie kilka spotkań, najlepszych zawodników wysyła się do najtrudniejszego meczu. (…) Ja jestem skromnym pracownikiem winnicy Pańskiej. Wyniki pokażą, kto jest lepszy, a kto słabszy”. Oto człowiek, który sam sobie siebie zazdrości.
Z rubryki „Niedyskrecje parlamentarne” („Wprost”): „Na razie wewnętrzne badania są korzystne dla Patryka Jakiego. (…) wiceminister sprawiedliwości ma większe poparcie niż Ryszard Legutko, który na małopolsko-świętokrzyskiej liście będzie miał drugie miejsce [pierwsze – Beata Szydło]. Spodziewany sukces Patryka Jakiego powoduje, że politycy prawicy nie szczędzą mu żartów i drwią, że w Parlamencie Europejskim wytrzyma najdłużej pół roku”.
W „Do Rzeczy” Łukasz Warzecha o skrajnej prawicy: „Jeśli ktoś sądził, że Konfederacja może być poważną propozycją alternatywy dla PiS – a taka byłaby bardzo potrzebna – to powinien już stracić nadzieję. W żargonie komentatorów politycznych jest piękne słowo »szurownia«. Pochodzi od rosyjskiego »szur« – »wariat«, »nawiedzony«. Konfederacja z każdym dniem stacza się bardziej właśnie w stronę szurowni. A może po prostu Grzegorz Braun jest kretem Jarosława Kaczyńskiego?”.
Bronisław Wildstein dostrzega problem w prawicowej narracji („Sieci”): „Czy ci, którzy opowiadają o żydokomunie, nie zauważają, że odwołują się do ponurej rasowej identyfikacji narodu?