Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Czy komunizm jest dziedziczny?

Dziennikarze zachodni nie raz prosili, żeby im „pokazać jakiegoś komunistę” i nie wiedziałem, kogo wskazać.

Ten temat wisiał w powietrzu. Krystyna Naszkowska (w książce „My, dzieci komunistów”) publikuje swoje rozmowy z siedmiorgiem dzieci komunistów. „Dzieci” same są już babciami i dziadkami (urodzone na ogół w latach 40., miały więc czas na refleksję nad tym, jak na ich życiu zaciążył fakt, że ich rodzice byli komunistami). Czy uważają to za błogosławieństwo, bo ich rodzice byli ideowi, prześladowani w Polsce międzywojennej i w ZSRR, czy też było to dla nich przekleństwo, stygma, ponieważ byli czynni w nieludzkim systemie?

„Nie, nie wstydziłem się. Nawet jak już stawałem się bardzo krytyczny, to równocześnie byłem przekonany, i to bardzo długo, że w jakimś sensie socjalizm jest nieuchronny, że jest wpisany w historię, wierzyłem w determinizm” – wspomina prof. Aleksander Smolar, którego ojciec był działaczem komunistycznym. „W czasach emigracji miałem poczucie, że nigdy do Polski nie wrócę. Bo – przede wszystkim – nie wierzyłem w upadek komunizmu” – mówi.

„Ty nie czujesz, że dom rodzinny jest dla ciebie jakimś garbem?” – autorka pyta Włodzimierza Grudzińskiego, matematyka i informatyka, którego ojciec był członkiem KC PZPR, wiceministrem (usunięty w 1968 r.). „Nie, nie może być garbem to, że się urodziłem w jakiejś rodzinie. Zresztą od 18. roku życia byłem już nieuprzywilejowany. Nie miałem dużo pieniędzy, bywałem w różnych środowiskach”. Na tzw. prawdziwe życie napatrzył się w czasie współpracy z Regionem Mazowsze „S”.

Czy dzieci komunistów wyrażają zrozumienie dla pokolenia swoich ojców, bronią ich wyboru, czy też raczej się od nich odcinają? Andrzej Titkow, reżyser filmowy, któremu władza dała się we znaki, miał konflikty z ojcem – znanym działaczem partyjnym.

Polityka 15.2019 (3206) z dnia 09.04.2019; Felietony; s. 95
Reklama