Ten temat wisiał w powietrzu. Krystyna Naszkowska (w książce „My, dzieci komunistów”) publikuje swoje rozmowy z siedmiorgiem dzieci komunistów. „Dzieci” same są już babciami i dziadkami (urodzone na ogół w latach 40., miały więc czas na refleksję nad tym, jak na ich życiu zaciążył fakt, że ich rodzice byli komunistami). Czy uważają to za błogosławieństwo, bo ich rodzice byli ideowi, prześladowani w Polsce międzywojennej i w ZSRR, czy też było to dla nich przekleństwo, stygma, ponieważ byli czynni w nieludzkim systemie?