Nauczyciele ogłosili spór zbiorowy z rządem 10 stycznia 2019 r. Swoją „piątkę” Kaczyński ogłosił 23 lutego. Rząd miał więc półtora miesiąca na uwzględnienie w „piątce” potrzeb nauczycieli. Nie zrobił tego, rozdał 45 mld zł i bezczelnie oświadczył, że pieniądze „wyszły”, a budżet nie jest z gumy. Cynizm – nawet jak na ten rząd – wyjątkowy.
Od lat nie chadzam na konwencje partyjne, ale dwa tygodnie temu zrobiłem wyjątek i wziąłem udział w głównej konwencji Koalicji Europejskiej na warszawskim Żeraniu. Dlaczego? Odpowiedzią jest fragment mojego felietonu zamieszczonego na łamach POLITYKI w marcu 2017 r., a zatytułowanego „Wszystko (prawie) w rękach Schetyny” (POLITYKA 9/17): „Z PiS można wygrać, ale tylko działając wspólnie. Wystawiając wspólne listy, a w wyborach większościowych – wspólnych kandydatów. (…) Partyjne partykularyzmy potrafią zniszczyć najbardziej oczywiste porozumienie – i wszyscy przegrają. (…) Na Platformie spoczywa największa odpowiedzialność (…) za przedwyborcze porozumienia. Ta rola – rola lidera – wymaga samoograniczenia i poszanowania mniejszych partnerów, którzy z kolei muszą przyjąć do wiadomości swój mniejszościowy status. To trudne, ale stawką po raz pierwszy od 1989 r. nie jest zwykłe przejęcie władzy, ale pokonanie autorytaryzmu i uchronienie Polski przed marginalizacją”.
Wiem, że publiczne zachwycanie się własną przenikliwością to przypadłość zawstydzająca i pragnę zapewnić Czytelników, że bardzo się wstydzę. Jedyne, co mnie usprawiedliwia, to fakt, że po dwóch latach postulowania i uzasadniania potrzeby wyborczego porozumienia demokratycznej opozycji koalicja taka wreszcie powstała, a i tytuł felietonu się sprawdził.