Przed sejmowym zespołem śledczym ds. zagrożeń bezpieczeństwa państwa zeznawał Wojciech Janik, do niedawna specagent CBA. Ten były funkcjonariusz Straży Granicznej i ABW, zatrudniony w CBA wiosną 2016 r., decyzją szefa biura Ernesta Bejdy miał do wykonania głównie dwa specjalne zadania. Miał szukać haków przede wszystkim na byłego szefa biura Pawła Wojtunika oraz byłego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. Drugim zadaniem miało być – według słów Janika – zbadanie sprawy, która w środowisku służb była tajemnicą poliszynela: nagrywanie ważnych osób podczas ich intymnych spotkań z prostytutkami. Bejda miał polecić Janikowi ustalenie, gdzie zdeponowano filmy i kto konkretnie znajduje się na nagraniach. W tym celu specagent został wyposażony w specuprawnienia: miał prawo żądać wszystkich materiałów i informacji zbieranych przez agentów CBA w całym kraju.
Co najbardziej w tej sprawie zwraca uwagę, to twierdzenia Janika, jakoby na zdobytym przez niego nagraniu uwieczniony został marszałek Sejmu Marek Kuchciński podczas intymnego spotkania z prostytutką. Według specagenta istnieją również pliki wideo z trzema innymi osobami, które obecnie „pełnią służbę publiczną”. Nagrania zdeponował w szafie pancernej w siedzibie CBA. Gdy te dwie informacje Janik zgłosił przełożonym, nagrania zniknęły z jego sejfu, a on sam został wydalony ze służby.
CBA mówi, że informacje Janika są nieprawdziwe, a Kuchciński zawiadamia o fałszywym oskarżeniu i znieważeniu. Tylko że równie szybko na jaw wyszły nagrania, na których słychać, jak funkcjonariusze CBA próbują wykupić od Janika kopię płyty z kompromitującymi „posła Marka” nagraniami. Pytanie: czy ktoś to wszystko mógłby wyjaśnić?