Trzy ważne tomy negliżują premiera rządu PiS Mateusza Morawieckiego. Pierwszy (chronologicznie) wydał Tomasz Piątek. Opisał w nim ubeckie i rosyjskie powiązania Solidarności Walczącej, Kornela Morawieckiego i samego premiera. Drugi napisał Piotr Gajdziński (wraz z synem Jakubem), były rzecznik BZ WBK w okresie, gdy młody Morawiecki był początkującym prezesem należącego do Irlandczyków, a potem do Hiszpanów banku. Trzeci tom, zainicjowany przez Jacka Harłukowicza, z dnia na dzień w odcinkach drukuje „Gazeta Wyborcza”, opisując kolejne odsłony afery majątkowej, której osią stała się sprawa działki okazyjnie kupionej od Kościoła i sprytnie ukrytej za zasłoną rozłączności majątkowej państwa Morawieckich.
Książka Piątka już jest bestsellerem. Książka Gajdzińskich okupuje księgarskie witryny i niebawem nim będzie. Za śledztwem „Gazety” idzie większość mediów. Premier znalazł się na widelcu opinii publicznej. Mniemany delfin Kaczyńskiego, dotychczas radośnie brykający sobie w ciepłych falach pisowskiego bajania, wylądował nagle na słonecznej plaży – coraz bardziej nagi wśród dociekliwych badaczy i ciekawskich gapiów.
Trzy tomy
Te trzy tomy różni niemal wszystko poza osobą samego bohatera. Piątek, jak to on (podobnie jak w książkach o Macierewiczu), przegryza się niemal do jądra Ziemi przez pokłady wszelkich możliwych źródeł z pozostałościami ubeckich archiwów na czele. Ale nie omija też rozległej literatury i nie rezygnuje z pomocy informatorów. Czytelnik towarzyszy mu w tych poszukiwaniach i bierze udział w fascynującym śledztwie, erudycyjnie łączącym pozornie odległe wątki. Piątek nie pisze pointy. Czytelnik sam musi to zrobić. Ale kierunek jest dość oczywisty. Do radykalnego, ostentacyjnego antykomunizmu i nacjonalistycznego hurrapatriotyzmu Solidarności Walczącej, Kornela Morawieckiego i samego premiera nijak nie pasują fakty wskazujące na bliskie i życzliwe relacje najpierw z supertajnymi służbami PRL, a potem z ludźmi mającymi tajemnicze powiązania na Wschodzie.