W niedzielę, w wieczór wyborczy, podczas swojego krótkiego wystąpienia Jarosław Kaczyński docenił pracę sztabu: – W sposób szczególny dziękuję Tomaszowi Porębie, a także wszystkim socjologom i doradcom, którzy z ogromnym wysiłkiem, wtedy, kiedy było dobrze i kiedy było trudno, nie rezygnowali, ale pracowali dalej, bo wiedzieli, że będzie dobrze. Sprawdzili się, więc będą walczyć o wygraną PiS w jesiennych wyborach. W poniedziałek, tuż po ogłoszeniu przez PKW oficjalnych wyników, Kaczyński znów wygłosił oświadczenie, w którym podkreślił rolę osób odpowiedzialnych za kampanię. Kto pracował w tym sztabie?
Sztab PiS przez wiele tygodni zbierał się codziennie rano przy ul. Nowogrodzkiej. To grupa, jak mówili o sobie, „bieżąco-reaktywna”. Czasem – raz, dwa razy w tygodniu – dołączali Kaczyński i spec od badań Piotr Agatowski, by w szerszym gronie omówić strategię.
Szef sztabu PiS Tomasz Poręba
Oficjalnie sztab nie został zaprezentowany. Kaczyński przedstawił tylko szefa kampanii – Tomasza Porębę (rocznik 1973). On sam mawia, że prawie wszystko zawdzięcza prezesowi. Jego znajomy tak przedstawia go „Polityce”: – Tomek to baby-face killer, „zabójca” o twarzy dziecka, którego Jarosław Kaczyński sprawdził w partyjnych bojach i którego rękami wycinał nielojalnych.
Poręba jest europosłem już drugą kadencję, w Brukseli uchodzi za ucho prezesa. Teraz startował z jedynki na Podkarpaciu, więc wiadomo było, że trzecią kadencję też miał w kieszeni. Jest z PiS od początku, zaczynał w biurze organizacyjnym partii i na wizytówce miał napisane „kierownik Działu ds.