Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Przebieraniec nicości

Kawiarnia literacka: Piotr Paziński

Witold Wojtkiewicz – czarnoksiężnik kolorów.

Nie pamiętam pierwszego z nim spotkania. Może to było warszawskie Muzeum Narodowe – dzisiaj pruderyjna dyrekcja ruguje stamtąd prace, które mogą jakoby niekorzystnie wpływać na „kształtowanie wizji dzieci i młodzieży”; tymczasem po sąsiedzku wiszą obrazy naprawdę niebezpieczne dla dziecięcej wyobraźni, z tych, które zapamiętujesz na całe życie: „Trumna chłopska” Gierymskiego, „Dziwny ogród” Mehoffera; „Cyrk wariatów”. Może albumik z popularnej serii „abc sztuki”, z reprodukcjami zamordowanymi przez peerelowską poligrafię. Tak czy siak na tle innych malarzy musiał wydawać się twórcą na wskroś innym. Jego przedziwne wizje. Nadąsane księżniczki w falbaniastych sukienkach, cyrk, rycerzyki, marionetki żywsze od zabawiającej się nimi lunaparkowej pary królewskiej, korowody lalek z dziwnie wystraszonymi oczami. Portret: profil zamyślonego arystokraty, za nim gromadka skrzatów w brązie, sepii, różu indyjskim. I kolory. Nieostre, płynące barwne plamy. Pozornie nieporadne, jakby farbami bawiło się dziecko albo czarnoksiężnik, jakby obraz trzymano przez pewien czas w wodzie. Jakby wyrastał ze snu. Prosto z baśni. Nie do podrobienia.

Witold Wojtkiewicz, bo o nim tu mowa, ów czarnoksiężnik kolorów, umarł 14 czerwca 1909 r., przed 110 laty. Nie dożył trzydziestki, nie ożenił się, niczym meteor przeleciał przez polską sztukę. Trochę symbolista i młodopolak, trochę modernistyczny romantyk. Pod koniec życia (strasznie to brzmi, gdy mowa o 29-latku!) coraz dojrzalszy i bardziej osobny. Ironiczny bajkopisarz palety. Malarz wariatów uwięzionych w dziecięcych ciałach i dzieci trawionych gorączką szaleństwa. I zasępionych arlekinów, które wyglądają tak, jak mogłyby wyglądać anioły śmierci. Zostało po nim kilkadziesiąt obrazów, niemało rysunków i szkiców oraz rodzinny grób na Powązkach, gdzie Wojtkiewicz spoczął pochowany przez matkę razem ze swoim dziennikiem intymnym.

Polityka 24.2019 (3214) z dnia 11.06.2019; Kultura; s. 87
Oryginalny tytuł tekstu: "Przebieraniec nicości"
Reklama