Dawidka szukano przez 10 dni, cierpiała rodzina chłopca, cała Polska wstrzymywała oddech. W tym czasie domorosłe wróżki i sensaci ścigali się w internecie na teledyski o Dawidku. Snuli łzawe i krwawe wizje, prosząc widzów o „łapki w górę”.
Na początku poszukiwań oficjalne informacje kapały bardzo wolno – policja milczała, konferencje prasowe policyjnych rzeczników pełne były napomnień: nie publikujcie plotek, poczekajcie na komunikat, szanujcie ból bliskich Dawida.
Ale to właśnie od ludzi ze służb zaangażowanych w poszukiwania – policjantów, strażaków, terytorialsów – płynęło najwięcej przecieków. Na przykład po służbie – po kolejnym dniu daremnego przeczesywania zapleczy autostrady A2, gdzie miał być Dawid – prywatnie opowiadali znajomym, wśród nich dziennikarzom, że nie ma już wątpliwości: szuka się martwego, nie żywego.
Polityka
30.2019
(3220) z dnia 23.07.2019;
Temat z okładki;
s. 14
Oryginalny tytuł tekstu: "Biały szum"