Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Władzę nad „Gazetą Polską” ma prezes PiS. Nie chciał zatrzymać wlepek LGBT

Jarosław Kaczyński Jarosław Kaczyński Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
W 2012 r. gazety Tomasza Sakiewicza – tygodnik „Gazeta Polska” i dziennik „Gazeta Polska Codziennie” – były na skraju bankructwa. Kaczyński zgodził się je doinwestować i dziś ma nad nimi władzę.

W środę rano na rynek trafiło wydanie „Gazety Polskiej” z zapowiadanymi naklejkami. Tygodnik Tomasza Sakiewicza zmienił jednak napis. Nie wyznacza już stref „wolnych od LGBT”, ale „strefy wolne od ideologii LGBT”.

O wlepkach zrobiło się głośno nie tylko w Polsce, informowała o nich w zeszłym tygodniu m.in. telewizja BBC. Sieć Empik ogłosiła w poniedziałek, że nie będzie sprzedawać tego numeru. Stacje paliwowe BP podjęły tę samą decyzję.

Tomasz Sakiewicz opublikował w dniu wydania „GP” wideo. Twierdzi, że w akcji chodzi o ochronę... praw osób homoseksualnych. „Chcemy się upomnieć o wszystkich, którzy czują się udręczeni lewacką, neototalitarną ideologią LGBT – mówi. – Chcemy, żeby homoseksualiści mieli w Polsce takie same prawa jak wszyscy inni”. Dodaje, że choć osoby homoseksualne „niczym się od nas nie różnią” i mogą robić, co zechcą, to ideologii LGBT nie można narzucać osobom o konserwatywnych poglądach. Naczelny „GP” stara się przekonywać, że „homoseksualizm” i „LGBT” to różne pojęcia. Pierwsze odnosi się do osób homoseksualnych, a drugie do „obłędnej ideologii, która narzuca poglądy ludziom”, którzy „mają tradycyjny punkt widzenia świata i wychowali się w normalnych rodzinach”.

Wiele wskazuje na to, że słowo „ideologia” na naklejce dodano w ostatniej chwili – w felietonie na początku gazety Katarzyna Gójska dalej pisze o „strefach wolnych od LGBT”. Autorka twierdzi, że osoby homoseksualne chcą „terroryzować swoimi preferencjami i podnietami innych”. Do egzemplarzy wysłanych do prenumeratorów dołączono wlepkę z napisem sprzed zmiany.

Partia rządząca próbuje odciąć się od sprawy. Poseł Paweł Lisiecki przekonywał, że „Gazeta Polska” nie jest organem PiS: „Nie mam wpływu na to, co zostanie w niej wydrukowane”. Dodał, że nie wiadomo, o co w tej akcji chodzi. Ale fakty są takie, że „Gazeta Polska” jest z PiS formalnie związana.

Czytaj więcej: „Gazeta Polska” – strefa wolna od rozumu (i smaku)

Jak prezes Kaczyński uratował „Gazetę Polską”

W 2012 r. gazety Tomasza Sakiewicza – tygodnik „GP” i dziennik „Gazeta Polska Codziennie” – były na skraju bankructwa. Kaczyński zgodził się je doinwestować, ale warunkiem było wprowadzenie do zarządów jego zaufanych ludzi, sekretarek, kierowcy. Kluczową rolę w negocjacjach odegrał Antoni Macierewicz, przyjaciel Tomasza Sakiewicza, ojciec chrzestny jego dziecka.

Sakiewicz razem z kuzynem Jarosława Kaczyńskiego Grzegorzem Tomaszewskim (nagranym na słynnych taśmach) jest w zarządzie Słowa Niezależnego, które ma udziały w Niezależnym Wydawnictwie Polskim, wydającym „Gazetę Polską”. Udziały w Słowie Niezależnym ma zaś Srebrna, biznesowa korona PiS, nad którą kontrolę sprawuje sam prezes i jego najbardziej zaufani ludzie. Dyrektorem generalnym wydawcy „GP” i prokurentem spółki jest Beata Dróżdż. Jej związki z PiS są oczywiste. Radna sejmiku województwa łódzkiego pisze o sobie: „aktywny członek Prawa i Sprawiedliwości od 2006 r.”.

Sakiewicz jest też naczelnym „Gazety Polskiej Codziennie”. Dziennik wydaje FORUM SA, spółka należąca do Srebrnej. A w składzie rady nadzorczej same znajome nazwiska: europoseł i członek komitetu politycznego PiS Ryszard Czarnecki, bliski współpracownik prezesa i jego kierowca Jacek Rudziński oraz słynna Barbara Skrzypek, dyrektor biura prezydialnego partii. We władzach Forum są też: radna PiS w sejmiku mazowieckim Katarzyna Lubiak, pracująca w kwaterze głównej PiS od 20 lat, i wspomniana Beata Dróżdż. Tygodnik i dziennik łączy nie tylko Sakiewicz, ale też warszawski adres (Filtrowa) i współwłaściciel (Srebrna).

Czytaj także: PiS najpierw szczuje, a potem umywa ręce

Reklamy państwowych spółek w prawicowej prasie

PiS hojnie wspiera „GP”. Spółki skarbu państwa (m.in. Orlen, Energa, PKO BP, Totalizator Sportowy) w 2018 r. przeznaczyły ponad 8,8 mln zł na reklamy na łamach tego pisma. W maju tego roku średnia sprzedaż „Gazety Polskiej” wynosiła 21 tys. 881 egz. i spadła w skali roku o 9,2 proc. Wydawca może jednak pochwalić się zyskami. Na początku czerwca Sakiewicz, przedstawiciele Srebrnej i Niezależnego Wydawnictwa Polskiego zdecydowali o podziale zeszłorocznego zysku netto. 98,8 tys. zł przeznaczono na dywidendę, a 183,2 tys. na pokrycie strat z wcześniejszych lat i kapitał zapasowy.

LGBT, paliwo na wybory

Wiadomo, że podsycanie wojny światopoglądowej było ważnym składnikiem paliwa, które dało partii Kaczyńskiego zwycięstwo w eurowyborach. Teraz PiS obawia się, że wyborcy połączą uliczną przemoc w stosunku do osób LGBT (patrz: Marsz Równości w Białymstoku) z kampanią partii wymierzoną w „ideologię LGBT”.

Z badań zamówionych przez PiS wynika, że dla Polaków (w tym dla elektoratu tej partii) ważne jest poczucie wolności i samostanowienia, że nie chcą, aby ktoś wtrącał się do ich prywatnego życia. Z drugiej strony badania pokazują, że Polacy nie chcą, by narzucano im jakiekolwiek ideologie. Zmiana napisu na naklejce może sugerować, że interwencję w tej sprawie podjął sam Kaczyński. Nie zmienia to faktu, że nowy napis też można uznać za homofobiczny.

Wygląda na to, że odcinając się od naklejek „GP”, choć tylko na poziomie deklaracji, partia rządząca chce pokazać, że jest otwarta, tolerancyjna i niezainteresowana tą wojną. To sprawdzona strategia PiS na kampanię parlamentarną. Z drugiej strony kierownictwo partii, pozwalając na kolportaż wlepek, dba o to, by nie stracić części wyborców na rzecz Ruchu Narodowego, krytykującego PiS za zbytnią uległość wobec środowisk LGBT.

„Uważam, że to jest niepotrzebne, ale co zrobi redakcja »Gazety Polskiej«, to już jest ich suwerenne prawo. Niepotrzebnie podgrzewamy tę atmosferę po drugiej stronie, dzisiejszej opozycji chodzi o to, żeby w Polsce rozpętać wojnę ideologiczną. Dąży do tego od długiego czasu” – powiedział wicepremier Jacek Sasin dziennikarzom „Rzeczpospolitej”. Ma rację, że to PiS – jako współwłaściciel „GP” – podgrzewa tę atmosferę i bierze za to pełną odpowiedzialność.

Czytaj także: Białostocki test Kościoła

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną