Bogusław Mejna, 60-letni technik mechanik z Lęborka, nie mógł już dłużej czekać. Po 13 latach emigracji w Wielkiej Brytanii ledwo zdążył wrócić do rodzinnego kraju, a tu już się zaczęło. Październik 2018 r. – „tęczowy piątek” w szkołach w całej Polsce. „Ideologiści” przyszli do uczniów i zaczęli nauki seksualne. Luty 2019 r. – Rafał Trzaskowski podpisuje kartę LGBT+ w Warszawie. A w międzyczasie tzw. marsze równości, parady, ogólnie homopropaganda.
On już wie, jak to się kończy, przez 13 lat za granicą się napatrzył. Najpierw proszą o akceptację, a potem idą dalej – małżeństwa, dzieci. Rodziny trzeba bronić – stwierdził Mejna. A że w internecie co nieco poczytał, że w innych miastach już uchwalali swój sprzeciw wobec zagrażającej tradycyjnym polskim wartościom ideologii i ścieżka jest przetarta, więc w maju 2019 r. skrzyknął znajomych. Silną grupą zaczęli zbierać podpisy pod obywatelskim projektem uchwały, który poparty przez 716 osób na początku lipca trafił do rady miasta i już wiadomo, że ma być rozpatrywany na pierwszej po wakacjach sesji.
Wtedy się okaże, kto z lęborskich radnych potępia – jak to ujęto w tekście projektu – „nadmierną seksualizację treści w szkołach”, a kto się godzi na „przymusowe obcowanie dzieci i młodzieży z seksualnym wyuzdaniem”. Krótko mówiąc, kto chce, aby miasto i gmina były wolne od ideologii LGBT i gender.
Co prawda w samym 34-tys. Lęborku Bogusław Mejna nie zauważył jak dotąd żadnych niepokojących działań związanych ze środowiskami LGBT i ich ideologią, ale twierdzi, że uchwałę należy traktować prewencyjnie.
Lębork to tylko ostatni, głośny przykład miasta, które, jeśli uchwała przejdzie, będzie składać nietypową dla samorządu terytorialnego deklarację światopoglądową.