Dzieci stają się dzisiaj coraz większym problemem, który polega na tym, że jest ich za dużo, co rodzi chaos i dezorganizuje życie dorosłych. Pojawia się uzasadniona wątpliwość, czy dzisiejszy świat stać na tak dużą liczbę dzieci. W Polsce liczba dzieci niektórych roczników jest już tak ogromna, że brakuje dla nich szkół i nauczycieli. Polski system edukacji, zamiast tak bardzo potrzebnych nowych szkół i nowych nauczycieli, dostaje tylko nowe dzieci, z którymi nie wie, co robić.
Dzieci w Polsce są ogromnym obciążeniem nie tylko dla szkół, kuratoriów i Ministerstwa Edukacji Narodowej, ale także dla budżetu. Na każde dziecko budżet musi przeznaczać 500 zł miesięcznie, co może niedługo doprowadzić do poważnego kryzysu finansów państwa. W dodatku tych dzieci państwo musi pilnować i otaczać je ochroną przed idącymi z Zachodu cywilizacyjnymi zagrożeniami, takimi jak przedwczesna seksualizacja i masturbacja, a także imprezami typu Pol’and’Rock Festival. Ojciec Tadeusz Rydzyk ostrzegł niedawno na Jasnej Górze, że dzieci, których nie uda się upilnować, będą dziećmi straconymi i rodzice nigdy ich już nie odzyskają.
Na niekorzyść dzieci przemawiają również wyniki badań naukowych, z których wynika, że są one bardzo nieekologiczne. Nasza planeta źle znosi rosnącą liczbę dzieci, gdyż mają fatalny wpływ na klimat. Zdaniem naukowców z uniwersytetu w Lund rok życia jednego malucha powoduje emisję CO2 na poziomie odpowiadającym codziennemu prowadzeniu auta przez 24 lata, podczas gdy rezygnacja z urodzenia tego malucha pozwala zaoszczędzić 58,6 tony emisji CO2 rocznie. Obliczenia te spotkały się z żywą reakcją społeczną – w niektórych szwedzkich środowiskach płodzenie dzieci stało się czynnością wstydliwą i wywołującą poczucie winy.