Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Do widzenia, władzo, czyli kto się cieszy z list Schetyny

18 lipca 2019 r. Grzegorz Schetyna po posiedzeniu zarządu PO 18 lipca 2019 r. Grzegorz Schetyna po posiedzeniu zarządu PO Forum
Są to listy w pełni wytłumaczalne, pod warunkiem że spojrzy się na nie z właściwej perspektywy. Perspektywy człowieka, który trzeźwo patrzy na sondaże.

Wiele krytyki spadło na władze Platformy po ogłoszeniu czołówek list wyborczych. Malkontenci różnej maści grymasili, że o żadnym odświeżeniu partii mowy być nie może, skoro kluczowi kandydaci to głównie wieloletni posłowie, oraz że samorządowców, działaczy społecznych i ekspertów jest tyle, co kot napłakał. Najgłośniej narzekała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, która w geście protestu – gdy liderem listy łódzkiej został dziennikarz sportowy Tomasz Zimoch – odeszła ze sztabu wyborczego.

Druhowie i polityczni single

Nie jest jednak tak, że listy nikomu się nie podobają. W pierwszej kolejności zadowolony może być Grzegorz Schetyna, a przecież istotne jest, by listy danej partii satysfakcjonowały jej szefa. Liderowi PO mogą się one podobać z kilku względów.

Po pierwsze, z powodu układów wewnątrzpartyjnych. Platformerski establishment może się poczuć dowartościowany, bo dobre miejsca dostali ludzie, którzy przez ostatnie lata udowodnili lojalność wobec Schetyny, w tym większość regionalnych baronów. Warszawski obwarzanek (okręg złożony z okołowarszawskich powiatów) wyczyszczono z popularnej tu wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (ponad 80 tys. głosów w 2015 r.) dla rzecznika partii Jana Grabca (niecałe 11 tys. głosów). Kidawa-Błońska została zesłana do Wrocławia, gdzie mandat pewnie weźmie, ale jako spadochroniarka będzie miała pod górkę.

Drugie miejsce w Krakowie dostał Grzegorz Lipiec, który w 2015 r. z trzeciego miejsca na liście nie dostał się do Sejmu, dając się wyprzedzić sześciorgu innym kandydatom PO. Jak widać, Lipiec cierpi może na pewien deficyt popularności w elektoracie, ale ma za to mocne plecy w partii.

Reklama