Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Koalicja: łączenie przez podział

Grzegorz Schetyna nie porzucił planu budowy wielonurtowej koalicji. Grzegorz Schetyna nie porzucił planu budowy wielonurtowej koalicji. Mateusz Włodarczyk / Forum

Choć z szerokiego porozumienia partii opozycyjnych nic nie wyszło, Grzegorz Schetyna nie porzucił planu budowy wielonurtowej koalicji. Próbuje go jednak przykroić do okoliczności – czyli wyłamania się z antypisowskiego bloku PSL i związanego z tym odrzucenia SLD. Konserwatystów w szeregach PO jest całkiem sporo, z centrum podobnie, bo tu oprócz własnych ludzi Schetyna ma jeszcze działaczy Nowoczesnej. Lewa flanka była dotąd najsłabsza, reprezentowana w Koalicji Obywatelskiej jedynie przez Barbarę Nowacką, jej Inicjatywę Polską i grupkę platformersów o lewicowych inklinacjach. Teraz lewe skrzydło mają wzmocnić Zieloni, którzy oficjalnie dołączyli do KO (że tak się stanie, POLITYKA pisała jako pierwsza), oraz wytransferowani z SLD politycy, którzy nie są w stanie dogadać się z Włodzimierzem Czarzastym. – Magnes Basi. Gdyby jej u nas nie było, ci wszyscy ludzie nie pukaliby dzisiaj do nas. Nie chcą iść z Czarzastym, widzą, co tam się dzieje – twierdzi jeden z ważnych polityków PO.

Przejęcie przez Schetynę Riada Haidara, szanowanego i utytułowanego pediatry, czy popularnego prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca, ale także Grzegorza Napieralskiego, Jerzego Wenderlicha, Katarzyny Piekarskiej i Ireneusza Nitkiewicza (dotychczasowego szefa kujawsko-pomorskich struktur SLD) komplikuje sytuację lewicy, bo ogołaca ją z rozpoznawalnych polityków. Jednak w PO nie triumfują, przeważa poczucie rozgoryczenia – wielu polityków tej partii miało nadzieję na miejsca w pierwszej piątce, tymczasem dostali dalsze pozycje, bo wskoczyli koalicjanci. Więc skarżą się dziennikarzom, że „Schetyna nie liczy na wygraną, ale chce zabezpieczyć swoją pozycję w partii”. Jednak ta układanka jest bardziej skomplikowana.

Lider PO konstruuje listy tak, aby w kolejnej kadencji mieć u boku zaufanych ludzi (stąd jedynki dostali jego przyboczni), bo jednocześnie daje miejsca biorące wielu osobom spoza własnej partii, których lojalność i polityczne wyczucie zweryfikuje dopiero parlamentarna proza.

Polityka 32.2019 (3222) z dnia 06.08.2019; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 11
Reklama