To króciutkie opowiadanko czytają Państwo na własne ryzyko, ponieważ kracze ono o naszej najbliższej przyszłości. Głównie o tym, jak zapytał kota pies: Co tam, bracie, z neoKRS?
Pod koniec sierpnia na polskim niebie pojawiła się chmurka brzęczących chrabąszczy. Tak, przynajmniej na pierwszy rzut oka i ucha, się wydawało. Ale na drugi rzut okazało się, że to wszystkie nasze samoloty leciały na wysokości 2019 m (precyzyjnie, dla uhonorowania roku wyborczego) w szyderczym szyku „Rozpacz szpiega”, by zademonstrować opozycji, zdrajcom, komunistom oraz „pomyłce antropologicznej” LGBT, że ich węszenia i knowania są równowarte.
Samoloty zrzucały tony ulotek. Oto ich treść: „Do polskich patriotów, do ciebie, narodzie katolicki, piszemy te słowa prawdy o KRS. Otóż wszyscy jej członkowie, czyli my, autorzy tej ulotki, otrzymaliśmy podpisy poparcia od elit polskiego sądownictwa. Nazwisk nie podajemy ani naszych, ani elit, gdyż UE wymyśliła RODO. My, prawnicy, musimy tych zasad unijnych strzec. Liczni są bowiem wciąż polscy obywatele zainfekowani marksistowsko-bolszewicką bakterią (cholerismus stalinismus), którzy chcą nam przeszkodzić w tym cudownym rejsie na wyspę wolności. Uwierzcie nam: Niechaj od Tatr aż do morza/da nam szczęście łaska Boża/Niech od Bugu aż do Odry/Płaszcz Maryjny gwiezdny modry/Prowadzi was bez trosk i łez/Wasz KRS”.
Ulotki zbierano, nalepiano gdzie się da, a największą frajdę mieli rybacy, którzy na jeziorach łowili je sieciami. Ale zanim zdążyły wyschnąć, już następnego ranka – a był to 1 września – samoloty rozrzuciły nowe: „Rodacy! Wygraliśmy drugą wojnę, wygramy i tę trzecią, z LGBT. Wy będziecie tworzyć jutro, na tej ziemi będziecie o tym jutrze decydować, nie oni tam gdzieś w Brukseli czy w innych stolicach. My, niżej niepodpisani (RODO), elita polskiego sądownictwa przysięgamy, że do KRS poparliśmy najwybitniejszych. Samych kryształowych patriotów! Mówił nam o nich nasz patron marszałek Kuchciński, mówił, kim są, bo listy poparcia podpisywaliśmy w ciemno, z opaskami na oczach, aby nie było podejrzeń, że kogoś faworyzujemy. Polska KRS jest zaszczytem Europy, a dopiero za tym szczytem jest wyspa wolności. To polska wyspa, nie potrzeba nam wiz. KRS i PiS”.
Ludność zbierała grzyby i ulotki, których jednak z dnia na dzień przybywało. Liczne organizacje przyłączały się bowiem do obrony Krajowej Rady Sądownictwa. Na wszystkich kartofliskach w Polsce, w bruzdach wśród ziemniaczanych łodyg, pojawili się pełzający żołnierze. Ochraniała ich społeczność lokalna terytorium, na którym się znaleźli – stąd nazwa Wojska Obrony Terytorialnej. Wymyślił to jeden geniusz wojny (RODO). Wszystkie drużyny czołgały się teraz razem, wiedzione przez miejscowych proboszczów w polowych sutannach. Z entuzjazmem wciskali w kartoflaną nać ulotki z hasłem „KRS dumą i chwałą narodu”. Co jakiś czas intonowano zaśpiew: Wy tam w Brukseli belgijskie frytki żrecie/A my w ziemi polskiej utytłani jak dzieci krecie/Tak będziemy pełzać do sił naszych kresu/dla chwały Maryi, broniąc KRS-u. Późnym wieczorem w srebrzystym świetle księżyca żołnierze przekonali się, że poeta Gałczyński miał rację – ukazał im się dzik z głową Batorego i przemówił: Polacy, nigdy się nie dowiecie, co kryje się na nieopublikowanych listach poparcia do KRS. PiS nie uzna prawomocnego wyroku sądu i zarżnie nam wymiar sprawiedliwości. A UE niech patrzy. Finis coronat opus. Pogrzeb trzeciej władzy odbędzie się 13 października.