Archidiecezja krakowska decyzją abp. Marka Jędraszewskiego zwolniła trzy kobiety pracujące w biurze prasowym. Kiedy zrobił się szum, bo kobiety mają dzieci na utrzymaniu, a zwolnienie było nagłe i nieumotywowane, Kuria Metropolitalna w Krakowie poinformowała w oficjalnym komunikacie:
„W związku z pojawiającymi się w przestrzeni medialnej nieprawdziwymi informacjami na temat zmian personalnych w Biurze Prasowym Archidiecezji Krakowskiej Kuria Metropolitalna w Krakowie informuje, że podjęte działania dotyczą zakończenia współpracy jedynie z koordynatorem Biura panią Joanną Adamik i jej dwiema najbliższymi współpracowniczkami, które są osobami niezamężnymi. (...) Natomiast dwie pozostałe osoby, które w życiu prywatnym jako matki tworzą wraz ze swymi mężami katolickie rodziny, nadal pozostają pracownikami Biura Prasowego Archidiecezji Krakowskiej”.
„Nareszcie wiem! Zwolnili mnie i Kasię Katarzyńską za to, że nie mamy mężów, tylko samotnie (dodam, że z wyboru i będąc praktykującymi katoliczkami) wychowujemy adoptowane dzieci i jesteśmy rodzinami zastępczymi dla innych dzieciaków, a Monika Jaracz tylko za to, że nie ma męża ani dzieci. Dodam, że Ksiądz Arcybiskup odwiedził nas w domu na początku naszej pracy, zna nasze dzieci, rodziny, wielokrotnie się z nimi spotykał, rok temu ochrzcił córkę Kasi, dzieci go uwielbiały i od czwartku nie mogą uwierzyć, że ich kochany Ksiądz je porzucił. Może mi to wytłumaczyć jakiś mądry Kapłan?” – napisała na Facebooku Joanna Adamik.
Czytaj także: Prawdziwa ateistka kontra sztuczny ksiądz
Jak „Opowieść podręcznej”
Pamiętamy oburzenie hierarchów Kościoła na zwolnienie z pracy pracownika Ikei za wpisy w zakładowym intranecie, że „akceptacja i promowanie homoseksualizmu i innych dewiacji to sianie zgorszenia” – z biblijnymi wersetami nawołującymi do uśmiercania osób LGBT.