Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Państwo to ja

Prezes PiS nie rozdziela siebie od państwa w ogóle.

Chwalmy arcybiskupa! Krakowski hierarcha abp Marek Jędraszewski postanowił poważnie potraktować zasadę rozdziału Kościoła i państwa. Stwierdził, że prawo pracy to sobie może obowiązywać w państwowych instytucjach, ale nie w jego kurii. Jak chce zwolnić pracujące na śmieciowej umowie samotne matki wychowujące adoptowane dzieci, to je zwolni i niech państwo się mu nie wtrąca (o „godności pracy” wiele miał kiedyś do powiedzenia Jan Paweł II, ale przecież nie chodziło o konkretną pracę w jakiejś kurii, tylko o piękną ideę).

Ignorowanie prawa państwowego wspiera abp Leszek Sławoj Głódź, który bez żenady skorzystał (łamiąc prawo z udziałem komendy miejskiej) z przejazdu radiowozem na sygnale na trasie GdańskJurata, bo chciał wpaść do prezydenta, a na drogach były wakacyjne korki. No, ale najważniejsze, że dojechał bezpiecznie.

Skoro już mowa o etyce albo tylko jej okolicach. Pan prezydent, który z taką gracją potrafi schwytać porwaną wiatrem hostię, nie chwyta w lot, że niektórych ludzi nie wypada publicznie chwalić. Po ostatniej wizycie w USA prezydent Duda powiedział w TVP: „Trump jest rzeczywiście człowiekiem sympatycznym, ja go osobiście bardzo lubię, bo to jest taki człowiek ciepły”. Zapewniał też: „Nie mamy właściwie takich tematów, w których nie mielibyśmy wspólnego stanowiska”. Doprawdy? Czy również w kwestii sposobu traktowania kobiet? Rozdzielania dzieci od rodziców imigrantów? Dostępu do broni? W kontekście tego, że dziennikarze „Washington Post” przyłapali Trumpa na ponad 12 tys. kłamstw i przekłamań od początku prezydentury, słabo brzmi zdanie: „Ja bardzo lubię słuchać też opinii pana prezydenta Donalda Trumpa na różne kwestie związane z wielką polityką światową”. Godna pozazdroszczenia łatwość rozdzielania realizowanych od deklarowanych katolickich wartości.

Polityka 40.2019 (3230) z dnia 01.10.2019; Felietony; s. 99
Reklama