Wiem, że się powtarzam, ale, wierzcie mi Państwo, mam w tym swój cel: właśnie dlatego, że liberalizm nie ma od jakiegoś czasu dobrej prasy, ja wzięłam sobie za zadanie uparcie o nim przypominać. Nie lubi go prawica, nie lubi go lewica. Nierzadko lewicowi i prawicowi krytycy liberalizmu mówią jednym głosem: że jest nijaki, niewyrazisty, bezpoglądowy i w całości oparty na zgniłych kompromisach. Że fetyszyzuje tak zwany konsens, wypierając ze sfery publicznej prawdziwą walkę polityczną opartą na sztywnym podziale wróg–przyjaciel.