Gdy zatem opadnie kurz kampanijnej wojny, demagogia i populizm dotrą do swoich granic (jeśli takie są), kiedy nadejdzie czas na podjęcie decyzji wyborczej, pojawi się konieczność zadania pytań najbardziej prostych i oczywistych. Co jest naprawdę ważne, jakie ideały i cele powinny wyznaczać horyzont naszej wyobraźni, naszych dążeń i pragnień tyczących spraw wspólnych, państwowych, społecznych, ale też indywidualnych?
I nawet nie chodzi o to, by odpowiedzi szukać w programach partyjnych (choć jeżeli dają taką szansę, to dobrze), w ogóle w czystej polityce (choć bez niej, wbrew nadziejom niektórych, się nie obejdzie, bo polityka dotyka każdej sfery), ale w nas samych, w naszych przekonaniach i emocjach. To z nich powinny płynąć decyzje polityczne, na nich opierać się nasze powinności obywatelskie i patriotyczne. Od dawna nie było takiej potrzeby pełnej świadomości podejmowanego wyboru lub jego zarzucenia.
Może dlatego użyjmy słowa „porządne” jako określającego pewien pożądany ład wartości, relacji między nimi. Ono jest wyraziste, łatwo zrozumiałe, a przecież wychodzi poza samą politykę, choć powinno być w niej bardzo obecne.
Porządne życie
Oczywiście zawsze chodzi o jego jakość, na którą składa się bardzo wiele czynników. Materialnych i społecznych, mierzonych wysokością dochodów, różnicami społecznymi, kapitałem kulturowym, szansami i położeniem dzieci i kobiet, odległością prowincji od centrów, sytuacją mniejszości, niepełnosprawnych i ludzi starszych. Zapewne nie sposób osiągnąć kiedykolwiek stan idealny, gdyż zmienne historyczne bez przerwy stawiają nowe wyzwania i rodzą nowe zjawiska. Ale porządność powinna polegać na uczciwym zdiagnozowaniu sytuacji, a potem na usiłowaniu jej polepszenia. To powinien być nieustanny proces, pod kontrolą opinii publicznej i w ścisłej z nią współpracy.